Droga Wojenna brzmi bardzo złowrogo, jednak pod tą nazwą kryje się przepiękna i malownicza droga biegnąca w poprzek Kaukazu łącząca północ z południem. Do niedawna podobno budziła grozę jednak obecnie jest asfaltową trasą przez góry z pewnością wartą przejechania. Liczy sobie około 208 km i łączy Tbilisi z Północną Osetią.
Drogą tą od wieków przechodzili wojownicy i najeźdźcy jak na przykład Mongołowie jednak jej nazwa wywodzi się z XIX wieku z czasów wojny kaukaskiej.
Zaczyna się już od Tbilisi, początkowo biegnie wzdłuż rzeki Kury, potem obok dawnej stolicy Mcchety.
Opuszczamy więc Tbilisi jej kontrasty i Matkę Gruzji i jedziemy.
Niedaleko drogi na wzgórzu wznosi się przepiękny zabytkowy monastyr Dżwari z VI w, z którego roztacza się niezwykłej urody widok na Mcchetę. Trzeba na to wzgórze wjechać! Według legend Święta Nino, która nawróciła Gruzję na chrześcijaństwo modliła się na wzgórzu i postawiła na nim krzyż, w tym właśnie miejscu powstał pierwszy kościół chrześcijański w Gruzji, do którego zjeżdżali się wierni z odległych zakątków. Wewnątrz świątyni można zobaczyć resztki krzyża Nino. Święta Nino dostała się do niewoli, idąc z Kapadocji na ziemię gruzińską zrobiła krzyż związując gałązki swoimi własnymi włosami. Krzyż Nino jest, więc rozpoznawalny.
Na monastyrze Dżwari podobno wzorowano się przy budowie następnych świątyń w Gruzji. Obecnie niestety jest zaniedbany. Mimo to patrząc na jego mury i wnętrze czuje się ilość wieków, jakie nosi i jego wyjątkowość.
Ze wzgórza na którym wznosi się monastyr Dżwara rozpościera się przepiekny widok na Mcchetę.
Podążając dalej możemy zwiedzić twierdzę Ananuri, która obecnie położona jest nad sztucznym zbiornikiem nazwanym Jeziorem Żinwalskiego. Twierdza zbudowana na przełomie XVI/XVII wieku dla odmiany była świadkiem przewrotów i buntów oraz morderstw, a wszystko to odbyło się w celu przejęcia władzy. Pierwszym zamordowanym był jej budowniczy długoletni władca Eristawi z Aragwii.
Najpiękniejsze krajobrazowo miejsce na Drodze Wojennej to Przełęcz Krzyżowa na wysokości 2379 m n.p.m. Jest tutaj parking i miejsce widokowe. Możecie też zakupić różne ludowe rękodzieła, które rozłożone na prowizorycznych stoiskach malowniczo komponują się z zielonym krajobrazem.
Tutaj też postawiony został w 1983 r strasznie piękny Pomnik Przyjaźni Rosyjsko-Gruzińskiej. Na ścianie betonowego cuda widnieją obrazy z historii obu narodów. Taki dar dla Gruzinów od władz Rosji. Same malowidła może i są ładne, z pewnością kolorowe…
Jadąc dalej znajdziemy jeszcze jedną ciekawostkę tym razem przyrodniczą, a mianowicie mineralne źródła, które rozpoznacie po przedziwnych naciekach, które obrosły ziemię przy drodze.
Koniec trasy w Stepancminda, ech przygodo…Gdzieś tam w górach wznosi się piękny szczyt drzemiącego wulkanu Kazbeg, przykrytego śniegiem, a sięgającego 5047 m n.p.m. Nawet nie marzę, żeby wdrapać się tak wysoko, co innego popatrzeć z daleka…
Oto on już całkiem niedaleko, jeszcze tylko kilka godzin i będzie zdobyty! Zdjęcie podarowane przez Joannę Błeńską, za co dziękuję.
A tu spokojne widoki i spokojne zwierzęta w Stepancminda.
A wszystko to marszrutką w przemiłym towarzystwie i pod przewodnictwem Joanny rozkochanej w Gruzji..
ZDJĘCIA WŁASNE ©
ach jak mi się marzy tam wyjechać, a Ty jesteś – piękne zdjęcia, piękne góry, piękna podróż! 🙂
ja byłam 🙂 i marzę żeby znów być 🙂
ale wspomnienia są w środku człowieka 🙂
dokładnie! i to jest wspaniałe
najpiękniejsze, że żyje w nas i przekłada się na innych… 🙂
Ta droga jest cudowna! 🙂 Pamiętam, że gdy nią jechaliśmy, stado owiec, krów i kóz wyległo na całą szerokość jezdni i przez kilkadziesiąt minut jechaliśmy za nimi w ślimaczym tempie (a to przecież droga międzynarodowa). Przeżycie nie do opisania!
Hehe, a co to kogo obchodzi na drodze w górach, zwierzeta idą i kropka, kto tam jest ważniejszy? To samo jest na północy Norwegii wychodzą renfery, na tych swoich krzywych nogach i nawet nie idą tylko stoją i się patrzą, a jak człowiek wychodzi z auta to kompletnie nic nie zmienia, dalej sie patrzą. Zrozumiałam dlaczego maskotki reniferów ubierają w sweterki – prawdziwe kompletnie by sie tym nie przejęły – poszłyby dalej w sweterkach ;-P
Pingback: Mccheta dawna stolica Gruzji | fabryka czasu ulotna