Tym razem będę snuć opowieść o sprawie zasłyszanej z filmu. Długo już chodzę po ziemi tej, a o niedźwiadku, przepraszam Niedźwiadku Wojtku do niedawna nie słyszałam, a przez cały czas filmu siedziałam jak zaczarowana. Dlatego chciałabym zdać relację z tego, co pamiętam, a może skłonić Was do poszukania filmu dokumentalnego „Wojtek, niedźwiedź, który poszedł na wojnę”.
Otóż niedźwiedź ten był żołnierzem! Do wojska dostał się w 1942 roku za kilka konserw, którymi żołnierze podążający do Armii Andersa w drodze z Pahlevi w Iranie do Palestyny zapłacili za małego niedźwiadka. Misiek został osierocony przez myśliwych, którzy zabili jego matkę, a był tak mały, że żołnierze musieli go karmić mlekiem z butelki z prowizorycznym smoczkiem z materiału, wywiązała się, więc między wszystkimi szczególna więź.
Niedźwiedź dostał imię Wojtek i rósł sobie spokojnie wędrując wraz ze swoimi przyjaciółmi przez Iran, Irak, Syrię, Palestynę, Egipt, aż do Włoch, do których dopłynął statkiem i to nie byle, jakim bo Ms Batorym, na który wszedł już, jako żołnierz o imieniu Wojtek wciągnięty oficjalnie do 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii armii Andersa.
Walczył pod Monte Cassino – podobno nosił pociski artyleryjskie do armat. Dlatego też symbolem 22 Kompanii był niedźwiedź dźwigający pociski.
Był niedźwiedziem potężnym, choć łagodnym, jadł i spał ze swoimi przyjaciółmi, lubił owoce, nie pogardził piwem, a i papierosa lubił, tyle, że zjeść! Gdy urósł do pokaźnych rozmiarów dostał osobne miejsce do spania, jednak podobno tęsknił za towarzystwem i właził do namiotów, aby przytulić się do kogoś.
Po wojnie trafił wraz ze swoją kompanią do Wielkiej Brytanii, w której przebywał po demobilizacji przez jakiś czas wraz ze swoimi przyjaciółmi. Jednak Ci powoli zaczęli wyjeżdżać i układać sobie życie. Niestety, co można zrobić z gigantycznym niedźwiedziem kochającym towarzystwo człowieka? Na wolności pozostać nie mógł… Wojtek musiał pójść do zoo. Chciała go nawet przyjąć Polska i to zoo w Gdańsku, jednak polscy żołnierze zdecydowali, że nie walczyli o taką Polskę, jaka powstała po wojnie i przystali na propozycję zoo w Edynburgu. Tam też od czasu do czasu go odwiedzali. Wojtek zmarł 2 grudnia 1962 roku w zoo w Edynburgu. Miał 21 lat i niestety myślę, że ostatnie lata były dla niego smutne, chociaż może zaprzyjaźnił się z opiekunem z zoo…
Jak to powiedział jeden z żołnierzy stał się Wojtek smutnym symbolem Polaków, którzy pozostali w Wielkiej Brytanii, czy tych rozproszonych po świecie. Tak jak Churchill powiedział polskim żołnierzom „wojna się skończyła i już was nie potrzebujemy”, tak i stało się z Wojtkiem, ale żołnierze zostawili go w zoo z poczuciem bólu w sercu…I tak jak Wojtek nie mógł wrócić na wolność, tak wielu żołnierzy nie mogło wrócić do Polski, jest, więc symbolem tego, co się po wojnie wydarzyło i symbolem prowizorycznej wolności, jaka trwała do 1989 roku w Polsce.
Książkę o tym niezwykłym niedźwiedziu napisał Wiesław Antoni Lasocki „Wojtek spod Monte Cassino: opowieść o niezwykłym niedźwiedziu”. Jednak szczerze polecam fabularyzowany film, który wyreżyserowali Will Hood i Adam Lavis „Wojtek, niedźwiedź, który poszedł na wojnę”.
ja trafiłem na równie egzotyczną postać:
kiedyś słyszałam, niesamowita opowieść…
Inny niedźwiedź służacy w polskiej armi to Baśka, która z wojskiem generała Hallera przywędrowała do Polski z Murmańska. Wzięła nawet udział w uroczystej defiladzie przed Naczelnikiem Państwa na Placu Saskim. Niestety wymknęła się ze swojego oddziału przebywające pod Modlinem, trafiła na tereny uprawne i… chłop zywemu nie przepuści. Historia opisana w książce Eugeniusza Małaczewskiego – Koń na wzgórzu.
Niesamowite. No właśnie dlatego Wojtek musiał trafić do zoo, bo tam był bezpieczny, chociaż przyzwyczajony do podróżowania i przestrzeni musiał się smucić, wiem coś o tym 😉