„K” jak kolory
Podróżowanie to również kolory. Może nie każde miejsce ma swoje charakterystyczne barwy, ale wiele tak.
Gdy pierwszy raz pojechałam jesienią w Tatry krzyknęłam „eureka” rozumiem Witkacego!
Góry mają rzeczywiście swoje kolory, zmieniają się wraz z porami roku, z wysokościami, ale też z pasmami, porami dnia. Inne są Bieszczady ze swoimi rozczochranymi połoninami, inny Beskid Niski ze swoimi rozstajami dróg w dolinach, inne Tatry z rozległymi dolinami i kamienistymi szczytami, surowymi przełęczami, mgłami po drugiej stronie Orlej Perci, stawami, w których odbijają się okoliczne szczyty. Jeszcze inne będą białe zbocza Alp Juliańskich i tak dalej i tak dalej…
Przyroda w szczególności ma swoje kolory. Lasy głębokie zielenie poprzecinane brązami pni, mchowe kołdry i jagodowe pierzyny. Delikatne pajęczyny mieniące się w słońcu, lub jeśli macie pecha „jasny gwint” obklejające Wasze twarze!
Stare miasta będą pełne brązów i czerwieni, gdy tymczasem nowe zanurzą się w szarości i metalu oraz odbiciach w szkle, a wśród nich kolorowe domy Hundertwassera, grubaśne rzeźby Niki de Saint Phalle…
Obrośnięte trawami i podziurawione mury zaniedbanych dzielnic, kałuże w dziurawych ulicach, stare samochody i graffiti…
Niezwykle ciepłe, miodowe piaskowce Salamanki…
Stragany pełne ludowych cudeniek i przedziwnych pamiątek. Rynki jak zwariowane palety barw, smaków i zapachów…
Biało-błękitne wyspy greckie rozświetlone słońcem zamieniające się w żółto-pomarańczowe marzenie usypiające wraz z ostatnimi promieniami słońca.
Morze, które dokładnie nie wiadomo, jakiego jest koloru, czy zielone, czy lazurowe, brązowe czy szare, a może czarne jak smoła?
Niestety nie jestem artystą i nie mogę zasypać Was feerią barwnych nazw, ale myślę, że doskonale czujecie, o co mi chodzi…
Ja po prostu pochłaniam kolory, zbieram je i układam w spiżarni, a w ponure dni pozbawione słońca uchylam jej drzwi i pozwalam, aby pobiegały po pokoju..
ZDJĘCIA WŁASNE ©
*** *** ***
„K” na innych blogach – „K” jak kobieta
Czy to Santorini? 🙂
Tak, Santorini 🙂
Piękna puenta ☺ To wielki dar postrzegać świat w taki sposób!
Dziękuję. Jest przyjemnie i malowniczo 😉
uwielbiam Bieszczady, może dlatego, że tak się spokojnie ciągną… wysokość mnie już przeraża, ale do Santiago piechotą – marzę… i Montserrat polecam :). W górach jest pięknieeeee! 🙂
Bieszczady są cudownie uspokajające, zreszta w ogóle niższe góry, ale Bieszczady sa szczególne…
Słyszałam o Montserrat – niezwykłe miejsce! A dłuższy spacer do Santiago polecam!
podobnie mam :)))