Wszyscy mieszkańcy Trójmiasta znają Teatr Miniatura we Wrzeszczu, a jeśli nie to niech udają, że tak jest. Miniatura to teatr, w którym dzieci mogą się przenieść w zaczarowany świat opowieści, pełen pięknych lalek i scenerii. Moje dziecko zaczęło swoją edukację kulturalną od tego właśnie teatru, dlatego po zakończeniu pierwszego wspólnie oglądanego filmu w kinie padło pytanie „A kiedy będzie drugi akt?”
Może i były to przedstawienia dla dzieci, ale ja zawsze byłam równie zachwycona, co one!
Ale chciałam powiedzieć o czymś innym.
Wczoraj byłam w Teatrze Miniatura na niesamowitym spektaklu dla dorosłych „Każdy przyniósł, co miał najlepszego” na podstawie książki Mieczysława Abramowicza. Przedstawienie bardzo mocne, wstrząsające i wzruszające. Nagle stało się tematem aktualnym, nagle całkiem niedaleko znów do niedawna sąsiedzi stali się w krótkim czasie wrogami. A może jakby się zastanowić, cały czas tak się dzieje w różnych zakątkach świata i nasza myśl, że jest tak spokojnie jest tylko pozorem…
Motto książki Abramowicza brzmi „Historie, które opowiadam są prawdziwe. Niezależnie od tego, czy się zdarzyły, czy nie”. Na deski teatru przeniesionych zostało sześć opowiadań z książki.
W skromnej, ale wymownej scenografii spektaklu przeplatają się losy wielu ludzi. Akcja opowieści zaczyna się przed wojną i razem z nią kończy w Wolnym Mieście Gdańsk. Wyłania się z niej obraz Gdańska, jako miasta wielokulturowego w pełni tego słowa znaczeniu. W mieście przeplatają się kultury, języki, myśli, zapatrywania, gdy nagle jak w biblijnej Wieży Babel wszystko zaczyna się plątać i gdy tam przyczyną było pomieszanie języków tutaj to nacjonalizm staje się przyczyną upadku zgody i wielokulturowości, które zastąpione zostają przemocą, bezsilnością i rozpaczą. I nagle przyjaciele przekomarzający się w sztuce „głupi Polak, głupi Niemiec” nie mogą już powiedzieć „ani Polak, ani Niemiec tylko Gdańszczanin” i nie mogą pójść ze swoją żydowską przyjaciółką śpiewać kolęd…
Przez cały czas gdzieś z tyłu głowy tłukła mi się myśl, że my też byliśmy i jesteśmy świadkami podobnych zdarzeń we współczesnej Europie…
Na terenie Wolnego Miasta Gdańska mieszkało 30 tysięcy Żydów, teraz jest około 100 osób. Czy zostały ślady ich przedwojennej obecności w Gdańsku? Prawie nie, dwa cmentarze, Nowa Synagoga w niedalekim sąsiedztwie Teatru Miniatury i pamięć niektórych, między innymi o Wielkiej Synagodze przy zabytkowym murze obronnym, w której ostatnie modły odbyły się w kwietniu 1939 roku bowiem w maju naziści rozebrali ją do fundamentów.

Wielka Synagoga

Panorama Gdańska z Wielką Synagogą

przedwojenny Gdańsk

Wolne Miasto Gdańsk
Obecnie dzięki staraniom Mieczysława Abramowicza powstał kamienny zarys Wielkiej Synagogi, na placu gdzie stała, między murem obronnym, a nowo budowanym Gdańskim Teatrem Szekspirowskim.
Ale uwaga zaczyna się sztuka, wchodzimy korytarzami i krętymi schodami do sali, tam już pakują swoje walizki zwyczajni ludzie…