Melchior Wańkowicz (1892-1974) jeden z naszych największych reportażystów, człowiek o niesamowitej biografii, jest postacią szczególną dla Mazur i szlaków kajakowych na tych terenach, być może był pionierem kajakarstwa na Szlaku Wielkich Jezior. Wyruszył tutaj ze swoja młodszą córką, a celem jego podróży poza oczywiście spędzeniem niezwykłych chwil z dzieckiem było przyjrzenie się Mazurom i mieszkającym tu ludziom z bliska, jak sam to powiedział wyruszył „sondować dusze ludzkie”. Wańkowicz pragnął pokazać, że Mazury są polskie i przez Polaków – Mazurów zamieszkane.
Podobno jego córka była pod wielkim wrażeniem tej niezwykłej eskapady, między innymi z tego powodu, że wyjeżdżała z ojcem za granicę, a za tąż granicą większość ludzi mówiła językiem Mazurów, który mogła zrozumieć.
Książka stała się bestsellerem dwudziestolecia międzywojennego, w Niemczech zaś wzbudziła oburzenie na tyle duże, że w 1939 r Niemcy, po wkroczeniu do Polski skonfiskowali kolejne jej wydanie z drukarni, a samego Wańkowicza chcieli aresztować, z tegoż to powodu autor książki wyjechał do Rumunii.
W czasie wojny pisał między innymi reportaże, był korespondentem wojennym u boku Andersa, walczył pod Monte Cassino, o którym po latach napisał niezwykła książkę.
Po wojnie do późnych lat 50 pozostawał na emigracji pisząc między innymi pod niezwykłym pseudonimem Adolf Czybygdyby.
Książka „Na tropach Smętka” uznawana jest za jedną z ważniejszych pozycji na temat problematyki mazurskiej.
W Piszu nad rzeką Pisą stoi na jednym jej brzegu pomnik Melchiora Wańkowicza ze słynnym kajakiem „Kuwaka”, a na drugim książka „Na tropach Smętka” wraz z mapą trasy wędrówki kajakowej pisarza i córki, którą specjalnie dla Was wydobyliśmy spod śniegu.
Książka skomplikowana, jak sam Wańkowicz, który podobno był potworem w domu, a siebie na kartach swych dzieł mitologizował. Zresztą wojenne losy też miał skomplikowane… W moim odczuciu był mało empatyczny, jeżeli chodzi o bliskich;-) Sam motyw Smętka – piękny. Twój tekst też:)
Dziękuję.
Nie znam szczegółów z życia Wańkowicza, wiem tylko, że nie było łatwe i to już od lat dziecięcych gdyż w wieku trzech lat stracił rodziców…