Jedno popołudnie w Belfaście to za mało, żeby poznać i zrozumieć miasto…
Belfast stolica Irlandii Północnej już zawsze będzie mieć w swojej historii kartki o wielkim i krwawym niestety sporze o miejsce miasta na mapie politycznej świata, o konflikcie między zwolennikami zjednoczenia Irlandii, a probrytyjskimi unionistami, o konflikcie między katolikami i protestantami. Konflikt z którego Irlandczycy z trudem, ale jednak wyszli. Mam nadzieję, że wyszli…Jednak to wszystko co się działo między latami 60, a 90 ciągle jest obecne na ulicach. Mieszkańcy chcą pamiętać i nie ma w tym nic dziwnego.
Wśród politycznych graffiti pojawia się nagle Titanic, bo to właśnie w dokach Belfastu został zbudowany ten największy pasażerski statek. Jednak zanim do mnie ta wiadomość dotarła trochę czasu upłynęło.
Właściwie to dosyć symboliczne biorąc pod uwagę co się na tym statku wydarzyło potem.
Ponura historia jest ważna i pamięć o murach i podziałach też, szczególnie jeśli trwa w naszych umysłach i sercach po to by się nie powtórzyła.
© ZDJĘCIA WŁASNE.
W Belfaście najlepiej znam… lotnisko. Przez długi czas do Polski lataliśmy właśnie z Belfastu. Kiedy byliśmy tam w celach mniej więcej turystycznych, uparłam się, że nie chcę oglądać ponurych murali, ale centrum miasta, by mieć takie lżejsze spojrzenie. Niestety – tuż przy parkingu widzieliśmy wysokie mury z drutem kolczastym. Trudne miasto…
No właśnie…
Anko niestety z konfliktu nie wyszli. Nie ma niemalże miesiąca bez wiadomości o tym, że jakaś bomba gdzieś wybuchła w Irlandii Północnej (nie tylko Belfaście) lub ktoś został, zraniony, postrzelony z nawet najtragiczniejszym skutkiem. Rany wciąż się nie zabliźniły i mocno krwawią. Kolejne rozboje a może i gorzej niedługo przed nami …. 12 lipca…jak co roku
http://mikasia.wordpress.com/2012/07/13/12-lipca-i-zamieszki-w-belfascie/
Starałam się polubić i oswoić Belfast… Nie dałam rady 😦
To bardzo smutne co piszesz. Przeczytałam też Twój artykuł i zobaczyłam zdjęcia. Szkoda, że są konflikty, które tak trudno rozwiązać, tyle lat…