To miasto wprowadziło mnie w stan lekkiej depresji. Jest naprawdę smutne i zniszczone, na domiar złego zrobiło się pochmurno co pogłębiło tylko mój nastrój.
Widać, że gdzieś kiedyś budowano tutaj przepiękne kamienice, że powolutku pojawiają się pasaż, nowe sklepy, ale…
Gdzieś zaplątała się flaga z kirem okazało się, że to jeszcze z rocznicy inwazji Rosji na Łotwę.
Smutek i żal…
Wyruszyliśmy na poszukiwania śladów polskich. Chcieliśmy zapalić świeczki na Sobótce pod krzyżem postawionym na pamiątkę Polakom, którzy zginęli wyzwalając Dyneburg (wtedy zwany Dźwińskiem) z rąk Armii Czerwonej. Miasto odbili i przekazali Łotyszom.
Udaliśmy się do polskiej szkoły, a potem do Towarzystwa Polskiego gdzie pogawędziliśmy sobie bardzo miło w języku polskim. Zastanawiam się zawsze dlaczego ludzie zostali w takich miejscach, które przecież nie gwarantowały niczego dobrego i przestały być w granicach Polski. Jednak wiążemy się z miejscami i tak czasami już zostaje. Rodzina naszej rozmówczyni została, bo babcia czekała na powrót córki z wojny, wiele innych osób też zostało po wojnie w oczekiwaniu, że wrócą ich bliscy, a to mąż, a to syn czy córka, czekali, czekali i tak już potem zostali…Inni zostali, bo tylko stąd mogli swoim wywiezionym do łagrów bliskim wysyłać paczki żywnościowe, które ratowały im życie…
- cerkiew
- stare z nowym
- dworzec
- flaga z kirem
- szkoła polska
- krzyż postawiony poległym tu w czasie wojny Polakom
Szkoła bardzo ładna, budynek Towarzystwa też. Dowiedzieliśmy się, że nieopodal Dyneburga (czy z łotewska Daugavpils), w miejscowości Patmali możemy znaleźć kościół wybudowany przez Platerów i malutki cmentarzyk przy miejscowości w której mieszkali, na którym spoczywają. No to jedziemy!
- kościól ufundowany przez rodzinę Platerów
- krzyż z prośbą o modlitwę w j.polskim
Zostawiamy za oknem dawne Inflanty i jedziemy na podbój Rygi.