Góra Krzyży to miejsce o którym kiedyś przeczytałam i zawsze chciałam zobaczyć. I stało się! W drodze powrotnej z Rygi do Kowna, około 12 km od Szawli stoi maleńkie wzgórze pełne ludzkiej pamięci. Nie mogliśmy trafić, ale napotkana kobieta, gdy dowiedziała się jakiego miejsca szukamy ucieszyła się i pokazując drogę życzyła nam szczęścia.
Podobno w tym miejscu w 1430 roku stanęła kapliczka i duży krzyż upamiętniające przyjęcie przez Żmudzinów chrztu.
Ale od XIX wieku ilość krzyży zaczęła rosnąć. Wiąże się historia Góry Krzyży z czasami jeszcze carskimi i Powstaniami Listopadowym i Styczniowym, w których Litwini brali udział. Wielu Litwinów zginęło, a ich bliskim car zakazał stawiać nagrobki. I tak to ludzie ku ich pamięci postanowili stawiać symboliczne krzyże na wzgórzu pod Jurgajciami.
Pierwsze krzyże pojawiły się w roku 1850 i tak już zostało, że w miejscu tym ludzie spotykali się w ważnych momentach historycznych i dostawiali krzyże. Przed wybuchem II wojny światowej stało tutaj ponad 400 krzyży. Po wojnie zaczęto stawiać krzyże dla ludzi represjonowanych w czasach stalinowskich i potem. Aż trudno uwierzyć, że to miejsce w czasach stalinowskich tak długo się uchowało. Oczywiście pojawił się zakaz stawiania krzyży, potem zaczęto je usuwać, ale krzyże ciągle wracały. Jednak w roku 1961 krzyżom wypowiedziano ostateczną wojnę, miejsce zrównano z ziemią buldożerami, a krzyże spalono. Co prawda nocami pojawiały się one na nowo, jednak wciąż je niszczono. Dopiero w 1980 roku w Meksyku na Międzynarodowej Konferencji Praw Człowieka poruszono sprawę Góry Krzyży, wybuchł skandal i władze zaniechały represji tego miejsca.
Oczywiście zaczęły przybywać na Górę Smutku i Nadziei liczne pielgrzymki, a każdy człowiek przynosił ze sobą krzyżyk, krzyż, krzyż-kapliczkę, a niektórzy nawet figury święte. Po odzyskaniu niepodległości przez Litwę w 1991 zorganizowano na Górę Krzyży Marsz Niepodległości i Nadziei i przybyło znów kilkadziesiąt tysięcy krzyży. Przyjechał też z modlitwą Papież Jan Paweł II w 1993 r.
Miejsce robi niezwykłe wrażenie, faktycznie jest to las krzyży, nadziei i pamięci o tym wszystkim co ważne.
Stoją tutaj krzyże z Litwy, Łotwy, Estonii, Polski, ale i Ukrainy, Rosji czy nawet Anglii. Podobno czasami pojawiają się żydowskie karteczki z modlitwą cichutko szeleszcząc na wietrze. Wszystko to oplecione jest ziołami i trawami i przywodzi nam różne myśli ważne i mniej ważne, smutne i pełne nadziei i radości.
Niezwykłe jest to miejsce…
Nie miałam pojęcia o tym miejscu ! Po powrocie z Litwy postanowiłam wybrać się w niedługim czasie na kolejną wyprawę w tamte rejony, tym razem dłuższą i uzupełnioną o Łotwę i Estonię. Mam nadzieję, że będę mogła zobaczyć też to wyjątkowe miejsce.
Pozdrawiam serdecznie
Mały skarb 🙂