Pracuję w wielkiej i światowej korporacji – jest wielka – bo ma wiele pomieszczeń jest światowa bo stoi gdzieś może nie na środku, może nie na końcu, ale na pewno na świecie.
W mojej korporacji jest dużo ludzi i wiedzą o mnie więcej niż ja sama. Dowiaduję się więc o moim wieku, moim mężu i gdzie pracuje, dowiaduję się co lubię i czego nie lubię i czego nie powinnam. Dobrze, że ktoś mi to wszystko mówi, bo inaczej bym umarła w nieświadomości.
Pracuję w pocie czoła, gdy kończy się piątek marzę o tym by nie zaczął się poniedziałek, gdy jednak się zaczyna marzę by już był piątek.
I nagle nadchodzi wiele dni wolnych przede mną i wtedy czuję podmuch świeżego powietrza nieskażonego pogonią za czymś nieistniejącym, czuję wolność za uchylonym oknem, otwieram więc drzwi i wychodzę.
Smutne… Trzeba pamiętać, ze na korporacjach świat się nie kończy…
😉
Och jak ja Cię rozumiem:)
To znaczy Agatę ;-P
Haha, no tak 😀
Ja też pracuję w korporacji…choć w mniejszym jego oddziale. Raczej trudno liczyć na prywatność. Ale cieszę się, że praca kończy się o 16stej i nie musze jej zabierać do domu. i pół godzinna przerwa to zawsze miła odskocznia aby nadrobić blogową lekturę…pzdr Gosia
Ja nie pracuję – to Agata pracuje 😉
Pozdrawiam 🙂