Ostatnimi czasy zupełnie przypadkowo lub nie udało mi się odwiedzić dwa niezwykłe miejsca w Polsce południowej w Sudetach.
Kopalnia uranu znajduje się w okolicach Kletna i nosiła w pewnym momencie swej historii kryptonim „Kopaliny”. Myślę, że domyślacie się, że złoża uranu odkryte w Polsce, w latach 1945 i wyżej nie mogły w niej pozostać. Wydobywany w Polsce uran wysyłany był do byłego ZSSR. Co gorsza w kopalniach pracowali polscy więźniowie polityczni to znaczy między innymi żołnierze AK oraz poborowi z tak zwanych „politycznie niepoprawnych” rodzin. Dowiedziałam się o tym dopiero teraz – a wy?
Z powodu strasznych warunków, w jakich pracowali tam ludzie z 3000 pracujących przeżyło 350 osób, pozostali zmarli przedwcześnie w trakcie pracy lub z powodu chorób. Kobiety pracujące na powierzchni segregowały bryły na te z uranem i bez. Nie miały ochronnych ubrań – umierały na białaczkę. Z kopalni pozyskano 2 tony uranu i wywieziono do ZSSR. Więcej możecie poczytać tutaj
Przygotowana do zwiedzania trasa prowadzi niewielką częścią jednego z najwyższych poziomów kopalni, w których poszukiwano złóż uranu, ale ich nie znaleziono, tutaj głównie wydobywany był fluoryt, a w ścianach kopalni możemy ciągle podziwiać liczne minerały. Podobno też gdzieś w jej zakamarkach śpią sobie cichutko małe nietoperze. Wlot kopalni znajduje się na wysokości 773 m n.p.m. po północno-wschodniej stronie zbocza Żmijowca w Masywie Śnieżnika.
Z tego miejsca przemieściliśmy się na krótki spacer wzdłuż granicy Czeskiej na Górę Borówkową faktycznie pokrytą krzaczkami borówki brusznicy i borówki czarnej jednakże o tej porze roku bez śladu owoców. Góra Borówkowa leży dla odmiany w paśmie Gór Złotych.
Najciekawsze jest jednak to, że miejsce ze względu na swoje „doskonałe położenie geograficzne” było w latach 1980 miejscem spotkań czechosłowackich (wówczas) i polskich opozycjonistów. Tu między innymi pojawili się Jacek Kuroń, Zbigniew Bujak, Vaclaw Havel czy Jiri Dienstbier. Podobno Jacek Kuroń zapytany kiedyś przez żołnierzy, kim jest, odpowiedział, że kuracjuszem – a jego kaszel nałogowego palacza, który z pewnością wielu z was jeszcze pamięta od razu udowodnił, że musi to być prawda.
I tak to wędrując po ścieżkach przyrodniczych udało mi się liznąć niezwykłe ścieżki polskiej i sąsiadów historii.
© ZDJĘCIA WŁASNE
Dziękuję za post. Jestem dolnoślązaczką i zawsze wizyta w moich rodzinnych stronach wywołuje u mnie niesamowitą radość, te góry kryją wiele tajemnic i ciekawych historii.
Mam wielką ochotę od jakiegoś czasu powędrować sobie troszkę po Dolnym Śląsku…
Zachęcam, to naprawdę piękne miejsce.