Jednym z piękniej położonych kościołów, a właściwie klasztorów, jakie widziałam jest Cminda Sameba w Gruzji.
Do Kazbegi nieopodal, którego klasztor leży jedzie się z Tbilisi sławną drogą wojenną, która obecnie nie mrozi już krwi w żyłach ponieważ jest zadbaną malowniczo położoną asfaltową szosą. Tak czy inaczej ze względu na piękne widoki warto ją przemierzyć.
Cminda Sameba zaś to XIV wieczny prawosławny klasztor wybudowany na wierzchołku góry 2170 m.n.p.m. w okolicach wioski Gergeti w północnej Gruzji i niedaleko miasteczka Kazbegi leżącego w dolinie u jego podnóża. Widoczek chyba znany każdemu, kto kiedykolwiek trzymał w rękach przewodnik po Gruzji. Do Klasztoru można dojść prostą drogą, niewymagającą ani umiejętności, ani chyba dużego wysiłku. Mija się go również po drodze na przełęcz pod Kazbegiem. Gdy ma się szczęście i dobrą widoczność to można zobaczyć górujący nad nim szczyt Kazbeg. Kazbeg mający 5047 m.n.p.m. jest drzemiącym wulkanem z gruzińska nazywanym Mkinwarcweri i zarazem jednym z najwyższych szczytów Kaukazu. Zasnął jakieś 6 tysięcy lat temu więc chyba już się nie obudzi.
My mieliśmy dojść pod jęzor lodowca Gergeti na wysokości 2950 m.n.p.m. z widokiem na Kazbek. Ech jedna z naszych najpiękniejszych planowanych wypraw. Jednakże w nocy zwaliło mnie z nóg. Mój żołądek odmówił posłuszeństwa i jedynie zasypany najróżniejszymi drażami, pigułkami i kapsułkami dał sobie spokój z rewolucyjnymi pomysłami, dlatego też nikomu nic nie mówiąc, rano zwlokłam swój zezwłok i poczłapałam za wszystkimi. Nie mogłam nie pójść!!!
Jak słusznie zauważyła Dagmara poniżej, wieść niesie, że wystarczy codziennie rano i wieczorem wypić coś mocniejszego. Oczywiście, że to wiedziałam, tylko byłam nieposłuszna i nie piłam 😉 Gdyż ja rano, no nie mogę, nikt mnie nie zmusi, wieczorem owszem bardziej. W sumie teraz mam już wypróbowany na Wietnamie – czyli bardziej egzotycznym miejscu Multilac łykany codziennie, wystarcza absolutnie i zupełnie. I już nie twierdzę: Gruzja, jaka egzotyka, przecież to prawie jak w domu!” hehe.

inna gromadka – podążająca na sam Kazbeg – wystarczy spojżeć 😉
Muszę przyznać, że nie szło mi się najlepiej na świecie…jednakże doszłam do pięknej przełęczy, na której nasi gospodarze z Kazbegi postawili rodzinną kapliczkę, gdzie większość z naszej gromadki zaległa z rozkoszą delektując się pięknymi widokami. Z dwójką przyjaciół doszłam trochę dalej, ale nie chciałam ich opóźniać, więc się rozdzieliliśmy i pewnie gdybym wiedziała, że jestem już tak blisko to może doszłabym do jęzora, ale i tak byłam z siebie dumna stojąc u zejścia na piargi i patrząc z niemałym jednak smutkiem na opadającą mgłę, która powoli zasnuła wszystkie widoki. Takie są góry, czasami mają dla nas wszystko, czasami troszkę, a czasami nic.
Choć myślę, że zawsze jest niepowtarzalnie i pięknie, nawet gdy owiewa nas zimna mgła. Z drugiej strony przyznam się bez bicia, że jestem strachajłem i chociaż niejeden raz mgła mnie przyłapała, nigdy nie weszłam ponad nią i nie zobaczyłam chmur poniżej z rozświetlonego słońcem szczytu. To takie moje niedoścignione pewnie już niespełnione marzenie.
© ZDJĘCIA WŁASNE
Marzenia mogą i powinny się spełniać 🙂
Oj tak, tylko sił czasami brak 🙂
Piękne zdjęcia, ciekawie opisane. A Gruzja, tak to jeden z wielu krajów, które z chęcią bym zwiedził.
Ja zachęcam 🙂 Przyjazny i piękny kraj.
jeszcze w tym roku mam zamiar zdobyć to samo miejsce 🙂
Super! Gruzja jest piękna i bardzo przyjazna.
Nie mogę się już doczekać 🙂
😀
piękne widoki 🙂
Oj tak!
Ojjjjj… Gruzja! 🙂
Cudowne zdjęcia i zazdroszczę takiej wyprawy! Przepięknie tam jest !
Tak, gdzie się nie spojrzy jest pięknie lub ciekawie, dlatego łatwo zrobić zdjęcia 😀
Miejsce piękne. Robi porażające wrażenie.
Gdzieś przeczytałam taki poradnik podróżniczy, by w egzotycznych miejscach zaczynać i kończyć dzień kieliszkiem mocnego alkoholu, w celu uniknięcia kłopotów żołądkowych.
Tak, w gruncie rzeczy wystarczy multilac brany codziennie