Wybrałam się jakiś czas temu na jesienny spacer po Dolnym Wrzeszczu, który zawsze mi się podobał, a tym razem po prostu się w nim zakochałam. Jest to Wrzeszcz po tak zwanej drugiej stronie nasypu kolejowego. Tak się utarło mówić i tak się w Trójmieście mówi…
Jednakże słynna babka Oskara Mazeratha pod, której spódnicami nie tylko Oskar się ogrzewał chadzała na targ po pierwszej stronie Wrzeszcza, gdyż targ był gdzieś w okolicach biurowca. Po tej stronie jest też piękny kościół Najświętszego Serca Jezusowego, w którym spowiadała się matka Oskara.
Gdy przejdziemy pod wiaduktem znajdziemy się na terenie Dolnego Wrzeszcza w okolicach pięknego Parku Kuźniczki, przez który możemy przejść na druga stronę nowo budowanego osiedla, na terenie Starego Browaru Gdańskiego i przez plac budowy. Osiedle jest piękne, jakie było piwo nie wiem, ale myślę, że żal mi trochę, że go już nie będzie, choć piwoszem nie jestem, ale fajnie byłoby mieć Browar prawdziwy w okolicy z takim pubem sprzedającym piwo prosto z kadzi 😉 Mam nadzieję, że niektóre piękne budynki pozostaną, na co zresztą wygląda i że może będzie tutaj w jednym z nich pub ze starymi urządzeniami z browaru, starą miedzianą kadzią i wybornymi chmielowymi trunkami.
Tymczasem oddalam się od parku i kieruje na ulicę Pestalozziego, gdzie stoi szkoła Oskara.
Stąd udaję się niedaleko na plac Wybickiego, na którym na ławeczce przycupnął sobie mały Oskar – i teraz sprawy mają się tak: mieszkańcy i władze miasta chciały obok Oskara posadzić też Günter’a Grass’a, jednak ten nie wyraził na to zgody, jednakże cóż, czas płynął i płynął i Günter Grass zmarł, a jak wiecie po śmierci wiele do powiedzenia się nie ma i teraz Oskar ma już towarzystwo, gdyż przyszedł do niego Grass z zaświatów i ciekawa jestem, co mu powiedział…
Jest tu na placu też inna piękna rzeźba, którą wam prezentuję.
Poszukując następnego miejsca doszłam do ulicy Lelewela, gdzie pod numerem 13 za skrzyżowaniem z ulicą Konrada Wallenroda stoi dom, w którym urodził się sam Gunter Grass.
„…poddasze ofiarowywało widok, perspektywę i owo piekne, lecz złudne uczucie wolności, którego szukają ci wszyscy co wspinaja się na wieże, które z mieszkańców mansard czyni marzycieli…”
Ostatnim miejscem związanym z Günterem Grassem będzie ulica Dubois, przy której mieszkał Mahlke z „Kota i myszy”.
Te tereny opanowali również bohaterowie Pawła Huelle, którego „Weiser Dawidek”, także przypadł mi do gustu, jednak nigdy tak bardzo jak „Blaszany bębenek” za sprawą i książki i doskonałego filmu oczywiście.
Zostawiając Grassowe opowieści wylądowałam na pięknym rondzie przy ulicy Wajdeloty mijając po drodze mostek z urokliwą rzeką Strzyżą wpływającą gdzieś dalej do Martwej Wisły.
I powiem wam, że jest to przepiękne miejsce, aż mi dech zaparło.
Poszperałam w starociach okolicznych i przez ten niecny uczynek nie poszłam już na herbatę i ciastko do jednej z ładnych kawiarni, a jedynie na ciastka do pięknie położonej i od wieków istniejącej cukierni na rogu Wajdeloty i Grażyny. Nie żałuję wcale, ponieważ dzięki temu odkryłam najpyszniejsze kruche ciasteczka w Trójmieście! Gorąco polecam!
Porozglądałam się chrupiąc ciasteczka jeszcze przez chwilę i poczłapałam zasapana i zadowolona do trójmiejskiego metra Szybką Koleją Miejską zwanego i odjechałam do mojej Gdyni.
ZDJĘCIA WŁASNE ©
Blaszany bębenek musiałam przerabiać na zajęciach z filmoznawstwa, pisałam o tym filmie prace, widziałam go ze 40 razy, aż mi kością w gardle stanął, ale to było bardzo dawno temu i teraz chyba bym go oglądnęła z rozrzewnieniem
Tak 40 razy to trochę dużo ;-D
Dzięki za podróż 🙂 Przy najbliższej okazji wykorzystam tę inspirację 🙂
Pamiętaj o kruchych ciasteczkach 🙂
Oczywiście 🙂 Jestem amatorką wszelakich smakołyków, a te kruche tak pięknie zachwaliłaś, że… 😉
lubię bruk, byleby nie upaść… i z ptakiem się unieść zobaczyć dachy 🙂
Gdańsk uwielbiam, ale przyznam się, że do Wrzeszcza jeszcze nie dotarłem. Świetne zdjęcia – juz wiem, gdzie zajrzę przy najbliższej wizycie w mieście 🙂
Dziękuję. Warto się tam przejść
Czytałam 2 książki Pawła Huelle (Śpiewaj ogrody i Mercedes-Benz), jeśli i Weiser Dawidek jest podobny w stylu, to powinnam też przeczytać 😉
Mi się podobał
Te piwo to Hevelius i jak na tamte czasy było super.
A no jasne!
Cześć ! Piękny wpis, super spacer… Tym bardziej się cieszę i podziwiam, że będąc z Gdyni obiektywnie oceniasz Wrzeszcz. Ja tam samo staram się robić w stosunku do Gdyni. Jeśli masz ochotę dowiedzieć się nieco więcej o Wrzeszczu, zapraszam Cie do mnie na bloga 😉 Pozdrawiam. http://7zdjecgdanska.blogspot.com/2015/11/wykad-aleksandra-masowskiego-dzielnica.html
Z przyjemnością poczytam 🙂
Cieszę się, że podobał Ci się spacer 🙂