W jesienny dzień zamarzyła mi się wędrówka wśród kolorowych liści i w miejscu, w którym czas się zatrzymał. A jest to miejsce jednocześnie, wokół którego czas mknie jak szalony. Mam na myśli małą wyspę zieleni pomiędzy dwiema nitkami drogi Alei Zwycięstwa w Gdyni Kolibki.
Mijamy to miejsce bardzo często, ale ilu z nas Gdynian tam zawędrowało, a ilu nie ma nawet pojęcia, co tam jest lub było? Faktem jest, że dostać się na ten maleńki cmentarzyk nie jest łatwo, nawet troszkę miałam obawy czy ktoś nie będzie miał do mnie pretensji, ale pomyślałam, że gdyby ktoś w mundurze spytał mnie skąd się tam wzięłam, to może dobrą odpowiedzią byłoby stwierdzenie, że nie wiem, że gdy się zbudziłam to już tam byłam?
No, ale bez żartów.
Jesteśmy na terenie, na którym przede wszystkim stał maleńki jednonawowy kościółek św. Józefa. Powstał w roku 1763 w okolicy zabudowań dworskich w Kolibkach, które znamy do dzisiaj.
Wyobraźcie sobie to miejsce przed wojną: drzewa, łąki, sady, droga ciągnąca się z Gdańska do Gdyni, rosnące przy niej dęby, a na niewielkim wzniesieniu kościół i cmentarz, a dalej zabudowania dworskie …
Zabudowania dworu w Kolibkach należały do znamienitych rodów i tak była to posiadłość cystersów oliwskich, następnie własność między innymi Wejherów, Radziwiłłów, Sobieskich. Po śmierci króla Sobieskiego mieszkała tu Królowa Marysieńka Sobieska i jeszcze w okresie przedwojennym takie miejsca jak Grota czy Dąb Marysieńki były atrakcją turystyczną. Od Sobieskich w roku 1720 przejął dwór ród Przebendowskich. To właśnie Józef Przebendowski zapragnął wybudować w okolicach dworu kościół z klasztorem. Marzyło mu się, aby był on na drodze pielgrzymek do Kalwarii Wejherowskiej, która w tamtych czasach była bardzo ważnym miejscem pielgrzymowania z samego Gdańska. Jednak plany zakończyły się na jednonawowym niewielki kościele zbudowanym w roku 1763. Kościół niestety został zburzony podczas II wojny światowej.
Jedyną pamiątką po kościele jest murowany jego obrys zaznaczony po przeprowadzeniu badań archeologicznych w latach 1997-1999 i pozostałości przykościelnego cmentarza. Pozostały też tutaj piękne stare dęby stanowiące obecnie grupowy pomnik przyrody.
Kilka lat temu chciano kościół odbudować, powstały nawet projekty architektoniczne, ale myślę, że z racji jego położenia sprawy zaniechano.
Nieco dalej w kierunku Sopotu, tak tylko dla przypomnienia, w jakim miejscu przed chwilą byliśmy, przebiegała granica Polski z Gdańskiem.
© ZDJĘCIA WSPÓŁCZESNE WŁASNE.
Byłem tam wczoraj. Wiosną to także piękne miejsce…
Ja mam słabość do takich miejsc