Święty Marcin i rogaliki, a może rożki marcjańskie

rożek

Człowiek się naczyta blogów ;-P i nabiera ochoty na przykład na rogale świętomarcińskie. I tak zjadłam już kilka i zamierzam kontynuować jutro tę przyjemność, chociaż tak naprawdę je się rogale dzisiaj, czyli 11 listopada i to głównie w Poznaniu i województwie wielkopolskim. Ale jako, że są one pyszne to i w gdyńskich cukierniach są obecne jak i w innych okolicznych cukierniach pomorskich. Znaczy to ani chybi, że łasuchy z nas straszne i nawet swoją na tę okoliczność legendę posiadamy.

Ja osobiście rozumiem wszystkie łasuchy, gdyż sama łasuchem wielkim jestem!

Ale skąd się w ogóle rogale świętomarcińskie wzięły. Dziwne, ale chociaż nazwę swą biorą od świętego Marcina to zwyczaj ich pieczenia sięga czasów pogańskich! W dawnych czasach w listopadzie składano w ofierze wołu lub też ciasto zwinięte w kształt wolich rogów. Kościół przejął zwyczaj prawdopodobnie dopiero w XIX wieku łącząc go z postacią świętego Marcina, a święty ten jak może wiecie poruszał się konno, kształt rogali miał symbolizować podkowę zgubioną przez konia św. Marcina. Popularna jest też legenda mówiąca o tym, że proboszcz parafii św. Marcina zaapelował w listopadzie do wiernych by wzorem patrona zrobili coś dla biednych. Bogaci parafianie z Poznania namówili słynnego cukiernika Józefa  Melzera, aby ten upiekł rogale, bogaci rogale kupowali, a biedni dostali je w prezencie.

Saint-Martin (1)

Rogal wypiekany jest z ciasta półfrancuskiego, a nadziewany białym makiem. Mak rozkładany jest pomiędzy wszystkie warstwy zawijanego na kształt podkowy ciasta, na wierzchu udekorowany jest pomadą z orzechami lub jak w Gdyni pomarańczową skórką. pieką je w tym czasie Justynce – z białym makiem pod nazwą tradycyjne i u Wenty.

Kupione przeze mnie rogale w gdyńskiej cukierni Wenty miały nazwę zmienioną na rożki marcjańskie, a legenda do nich mówi o chłopcach Marcinie i Janie z Gdańska, którzy jako przyjaciele wielcy i wilki morskie zarazem, przygody mieli jak następuje – raz to Marcin dostał się w ręce piratów, a Jan go uratował. Innym zaś razem Jan wpadł do spienionej w czasie sztormu wody, a Marcin wskoczył z liną ratując mu życie, a narażając własne. W tamtych czasach tabakę zażywał każdy prawdziwy mężczyzna, a na Kaszubach zaciągał się nią z rogów bawolich. Jan wyrył na swoim rogu imię Marcina, Marcin zaś Jana, upamiętniając w ten sposób swoją niezwykłą przyjaźń. I tak to powstały rożki marcjańskie związane z Marcinem i Janem i wielką męską przyjaźnią!

rożek 1

Reklama

10 uwag do wpisu “Święty Marcin i rogaliki, a może rożki marcjańskie

  1. Jako rodowita Poznanianka mieszkająca obecnie bardzo blisko Poznania zapraszam do nas na rogale, myślę, że poznańskie (i okoliczne) są niepowtarzalne (maja ponoć specjalną recepturę i jakieś certyfikaty czy coś takiego) 🙂

  2. Straszną mam teraz ochotę na takiego rożka, chyba nigdy nie jadłam, bo te co jadłam były z orzechami. Okłamano biedną krakowiankę, wciskając, że to najprawdziwsze rogale marcińskie. Dziękuję za opowieść

    • Marcińskich też nie jadłam, ale wykryłam, że każdy region ma swoje, podobne i legendy do nich różne. Z czego by wynikało, że krakowskie też jakąś legendę posiadają – może ze smokiem? Jednak myślę, że te najprawdziwsze rogale są z Poznania – trzeba jechać popróbować 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s