Maroko, to kraj o kilometrach przestrzeni pokrytej terenami pustynnymi. Pustynia niekoniecznie musi wyglądać jak Sahara, pustynia może być kamienista, lub po prostu jest to sucha na wiór ziemia bez wody, czasami szara czasami w kolorze sieny lub czerwonej ochry pełna kamieni. Zastanawiałam jak to możliwe, że na ziemi może być tyle kamieni, po horyzont kamienie, całe ich kilometry… Tak czy inaczej ta ziemia niechętnie przyjmuje na swoje łono roślinność i zwierzęta, o ludziach nie wspomnę.
Akurat w czasie, gdy byłam w Maroku pustynie były zielone, właśnie rozwinęły liście i wypuściły kwiaty najróżniejsze krzewinki, kwitły i owocowały kaktusy, niektóre jadowite – jakoś trzeba się bronić!
Owocujące opuncje:
Agawa kwitnie w życiu tylko raz i nie ma w tym nic dziwnego, gdy zobaczy się jej kwiaty!
W takim krajobrazie w miejscu gdzie pojawia się woda cała przyroda wpada w szaleństwo i zieleni się, szumi, kwitnie i owocuje. To są miejsca niezwykłe – od razu widać, że woda jest niewątpliwie największym skarbem, jaki znajduje się na naszej planecie!
Wioska w oazie:
Zdarza się też, że odkręcą kran z gorącą wodą na środku pustyni 😉 Miejsce takie odwiedzane jest przez wielu amatorów kąpieli i nie tylko. Woda ma 40 stopni, może więcej, powietrze 12, co czyni kąpiel tym przyjemniejszą. Tymczasem za krzewami młodzi Marokańczycy piją herbatę miętową przy śpiewie i grze na bębenkach. Zjechały tu nawet dwie rodziny z niemowlakiem, wyraźnie wędrujące od dłuższego czasu.
Po radości kąpieli pora wracać do domu…