Zupę owocową pamiętam z lat dziecięcych jeszcze, jaką jedno z nielicznych dań, które zgadzałam się jeść bez większych nalegań. Trudno mi w to teraz uwierzyć, ale byłam strasznym niejadkiem, chudym jak patyk.
Z tamtych lat pamiętam zupę jabłkową – zwaną jabłczanką i z wiśni. Od pewnego jednak czasu do zupy owocowej wrzucam wszystkie owoce, które znajdę i za każdym razem zupa jest przepyszna.
Ostatnia powstała następująco:
1,5 litra wody ( na 4 miseczki)
¾ szkl mrożonej czarnej porzeczki
½ szkl mrożonych żurawin
szkl mrożonych truskawek
4 łyżki cukru (lub tyle ile nam smakuje)
4 lub więcej łyżek jogurtu greckiego lub śmietany
mięsisty makaron – doskonale nadaje się makaron orecchiette
Makaron przygotowujemy według przepisu, jeśli chcemy zostawić na następny dzień spłukujemy go zimną wodą i skrapiamy oliwą.
Owoce zagotowujemy. Można zmiksować, ale ja tego nie robię.
Wkładamy do miseczki, tyle makaronu ile lubimy, dolewamy zupę i wkładamy kopiastą łyżkę jogurtu lub śmietany i mieszamy.
Zjadamy ze smakiem.
Smacznego!
Z dzieciństwa pamiętam że nie przepadałem za zupą owocową… ale nie wiem dlaczego 😆
Ciekawe, pewnie wolałeś kiełbasę, no bo nie krupnik przecież 😉
Niczego nie jadłem, tylko drożdżówki babci 😆
To jak ja, znaczy niczego nie jadłam i dziwne, ale przeżyłam 😉
Ja pamietam chłodnik z wiśni i zawsze bardzo mi smakował ,Twój przepis grzechu warty 😀
U nas była zawsze zupa śliwkowa, ale też jej nie lubiłam:)
Ja też byłam niejadkiem, nic nie lubiłam, zupy owocowej też …
smacznego!, dobrze, że nie muszę jeść :))))
haha, co jest tylko jedna osoba lubi zupę owocową!
zjednoczyłaś nas :)))
haha – dobre 😀
teraz przygotuj danie, które wszyscy lubimy :)))
nie będzie łatwo!
:))))))))