O Santiago de Compostela raz jeszcze

Ostatnie chwile przed Santiago są już zupełnie inne, idą ludzie, którzy zaczęli 100 km wcześniej, jest inna atmosfera, a przed albergami zdarzają się długie kolejki i to już o 14. Dlatego nasz ostatni odcinek po zobaczeniu kolejki zrobił się ponad 30 kilometrowy – innymi słowy ledwośmy doszły…

DSC04261

Santiago de Compostela to niezbyt duże miasto, nie będę o nim pisać, napiszę o niezwykłym momencie na Mszy, w której nagle puszczane jest w ruch gigantyczne kadzidło na długaśnej linie – podobno zwyczaj ten wziął się z czasów, gdy pielgrzymi wydawali z siebie niezbyt zachwycające zapachy.

Msza prowadzona jest przez wielu księży, bo część z nich doszła do Santiago na piechotę drogą pielgrzymią. Widziałyśmy na przykład wśród księży napotkanych w Arzua dwóch młodych Polaków.

Zwyczajem jest podejście do figury św. Jakuba i szepnięcie mu do ucha życzenia. Miałam życzenie dla siebie, do tej pory niespełnione i pewnie już spełnione nie będzie, ale wiecie, gdy podeszłam do figury i zobaczyłam, co z tego miejsca widać, nie mogłam prosić o coś dla siebie, po prostu nie byłabym w stanie… Może pójdę raz jeszcze i wtedy już będzie inaczej.

O tym, że pójdziemy dalej, czyli nad ocean wiedziałyśmy już wcześniej, gdy zorientowałyśmy się, że starczy nam i czasu i sił, których jakby z każdym krokiem nam przybywało…

ZDJĘCIA WŁASNE ©

Reklama

4 uwagi do wpisu “O Santiago de Compostela raz jeszcze

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s