Wyruszamy na przejażdżkę rowerową po Żuławach.
Plan typu zrzut z ekranu ołówkiem nazw miejscowości na kartkę, kartka do kieszeni i jedziemy!
Bo przecież wiadomo, że wyjeżdża się spod Urzędu Wojewódzkiego i jest szlak – tylko szlak gubimy zaraz za śluzą – ha!
Tu też podziwiając widoki i rodzinę łabędzi słyszymy krótki, choć niepozbawiony uroku dialog:
On do rodziny łabędzi karmiąc je: „Ja p… . Ja ci k… posyczę ty”
Ona zachwycona do niego: „Ale jak one Cie rozumią Zenuś”
Ot taki obrazek z życia.
Nieco oszołomione wyruszamy dalej na nasz zagubiony szlak.
Zagubienie szlaku nie jest absolutnie żadnym problemem, ponieważ jest niesamowicie malowniczo i ciągle poruszamy się do przodu. Czyli kierunek Mokry Dwór. Jedziemy wałem przeciwpowodziowym i podziwiamy piękne krajobrazy – podoba nam się do tego stopnia, że decydujemy się na pierwszy piknik.
Za Mokrym Dworem kierujemy się przepiękną ścieżką rowerową przez drewniany mostek poprowadzony wzdłuż ulicy na wieś Bystra.
Wioski tego regionu sięgają historią po XIV wiek… Pierwotnie zakładane często przez Krzyżaków, potem po wielkiej powodzi zasiedlane przez Holendrów, którzy z wodą i melioracją żyją jak wszystkim wiadomo za pan brat!
Jedziemy dalej ścieżką wzdłuż kanału i dojeżdżamy do wsi Wróblewo, w której podziwiamy szachulcowy kościółek z XVI wieku leżący nad samą Motławą.
Nieopodal we wsi Grabiny Zameczek stoi maleńki zameczek krzyżacki niestety obecnie zaniedbany.
Tutaj łapię gumę średniego rozmiaru i tylko dzięki dwukrotnej pomocy napotkanych posiadaczy pompek rowerowych dojeżdżam do domu.
Wracamy na szlak, który pojawia się i znika – jedziemy raz czerwonym, raz czarnym, a czasami po prostu jedziemy.
Naszym celem są Trutnowy, tym razem tylko oglądamy dom podcieniowy z zewnątrz, jeśli ktoś chciałby zobaczyć wnętrze zapraszam tutaj.
Jedziemy dalej zastanawiając się czy złapie nas deszcz, czy nie. Po krótkiej, choć burzliwej naradzie jedziemy w kierunku ruin kościoła po ewangelickiego we Wocławach.
Następnie kierujemy się już do Gdańska początkowo szosą, ale szybko w okolicach Przejazdowa wracamy na szlak tym razem przez Mokry Dwór – Krępiec – Olszynkę – Kamienną Śluzę pojawiamy się znów na Dolnym Mieście w okolicach ziemnowodnych bastionów.
Całość drogi to ponad 54 kilometry, należy zabrać własne jedzenie i picie, gdyż po drodze raczej niewiele można kupić.
Żuławy najbardziej podobają mi się z roweru – są w zasięgu ręki i można przemierzać duże odległości, co prawda jest to nieco męczące, ale jest to ten rodzaj zmęczenia, który daje przyjemność.
Wycieczka była cudowna i z pewnością wyruszymy znowu. Zabierzemy tym razem mapę i pompkę rowerową, a może nawet łatkę…

kot maszerujący po nieczynnych torach z XIX wieku gdy Dolne Miasto Gdańsk przeżywało okres rozwoju przemysłowego
Pomysły można czerpać z wielu stron rowerowych oraz z trójmiasta.pl
ZDJĘCIA WŁASNE ©
Bardzo ciekawy wypad rowerowy 🙂
Tak to są wspaniałe tereny do zobaczenia. Z pewnością wyruszymy znowu 🙂
ciekawa wycieczka, a jakie widoki!
Prawdziwe perełki. Fajna wycieczka musiała być.
Niesamowita jest wielka ilość kanałów i rzek jaka tam się znajduje, dodaje dodatkowego uroku całej wyprawie. Polecam!