To niezwykłe miejsce znajduje się niedaleko Salamanki w górach Sierra de Francia na wysokości 1084 m n.p.m. Gdy je zobaczyłam po prostu mnie zamurowało!
Niezwykle malownicze szachulcowe domy La Alberca wyrastają po dwóch stronach wąskich uliczek pełnych kocich łbów, co stanowi obraz niezwykły. Domy mają do trzech pięter wysokości i w dawnych czasach na dole domu trzymano zwierzęta, które nie tylko beczały, muczały, sapały, gdakały i śmierdziały, ale też ogrzewały dół domu, na pierwszym piętrze znajdowała się kuchnia, nad kuchnią pokoje mieszkalne, a nad nimi bardzo często na strychu wędzarnie, dlatego w ich ścianach możemy doszukać się otworów wentylacyjnych. Na górę prowadziły strome i wąskie schody, które możemy podejrzeć za otwartymi drzwiami do dzisiaj.
Mniej więcej na środku miasteczka mieści się piękny rynek z kamiennym krzyżem i licznymi kawiarenkami.
Daje się zauważyć, że wiele domów jest opuszczonych, a wielu mieszkańców sędziwych. Obecnie w miasteczku mieszka zaledwie tysiąc osób!
Kobiety zamieszkujące La Albercę w XV wieku były niezwykle dzielne i waleczne gdyż jak mówi legenda obroniły miasto przed portugalskim najeźdźcą, a zdobyta przez nie flaga po dziś dzień znajduje się w mieście.
Miasto wydaje się mieć bardzo religijne korzenie, na samej górze stoi piękny kamienny kościół, w różnych miejscach odnajdziemy kamienne krzyże tak charakterystyczne dla Hiszpanii, a na ścianach domów wykute religijne symbole. Można sobie wyobrazić, że w dawnych czasach rytm życia obracał się wokół narodzin, problemów prostego życia codziennego i śmierci.
Wokół miasta jest wiele miejsc religijnych, ale najpiękniejsza jest góra Peňa de Francia, na której szczycie w XV wieku dominikanie postawili klasztor.
Dziwna nazwa góry ma historyczne źródło – w VIII wieku, bowiem w te okolice przybył król Francji, aby odeprzeć najazd Muzułmanów. Według legendy jeden z rycerzy znalazł figurę Czarnej Madonny właśnie w tym miejscu, miejscu jednocześnie zwycięstwa Francuzów nad najeźdźcą. W następnych latach chrześcijanie stracili te ziemie, a Madonnę ukryli w grocie, odnaleziona została dopiero w XV wieku przez Simona Vela, który w nocnym objawieniu dostał polecenie by szukać Madonny na Peňa de Francia. Szukał jej 5 lat, początkowo we Francji, zrezygnowany nieco idąc z Paryża do Santiago de Compostela, zatrzymał się w Salamance na Uniwersytecie, aby popytać uczonych wykładowców, jednak żadnych wskazówek tam nie odnalazł. Uparty jednak był wielce i rozpytując okolicznych mieszkańców spotkał na rynku sprzedawcę, który powiedział mu o górze i dzięki temu Simon w końcu Czarną Madonnę odnalazł w jednej z jaskiń w okolicy góry.
Do tej pory w kościele na szycie góry na wysokości 1723 m n.p.m. znajduje się ołtarz z Czarną Madonną, jedną z bodajże siedmiu z całej Hiszpanii.
Od razu zwróciłam uwagę na fakt, że biegnie tędy szlak św. Jakuba i zaczęłam się zastanawiać, spoglądając na wijącą się wzdłuż stoku cienką ścieżkę, że fajnie byłoby się przejść…
Dzień zakończyć można w okolicznym rezerwacie wśród przepięknych starych drzew porośniętych porostami przy urokliwym kamiennym stole zajadając się hiszpańskimi smakołykami.
¡buen provecho
© ZDJĘCIA WŁASNE.
Super, muszę tam pojechać. Świetne zdjęcia
Dziękuję, a miejsca niesamowite 🙂
Urokliwe miejsce . Opis i fotografie zachęcają do podróży!
Pozdrawiam serdecznie:)
🙂
🙂
Pingback: Salamanka pełna opowieści | fabryka czasu ulotna