„G” jak góry
Góry to moja miłość. Nie jestem wspinaczem, ani zdobywcą ośmiotysięczników. Chodzę po górach na tyle, na ile potrafię i kocham je z całej duszy.
Widzę je, gdy zamknę oczy, czuję ich zapach – zapach drzew, kamieni, wilgoci, rozgrzanych łąk i iglaków, czuję dotyk powietrza na policzku ten zimny i ten gorący, słyszę odgłosy potoków, szelestu liści i wysokich gałęzi, szum wiatru w kosodrzewinie, chrzęst kamieni, ptaki i odgłosy ludzi wspinających się gdzieś na ścianie.
Góry to wysiłek, czasami dający w kość i radość, gdy wejdzie się na szczyt. Czasami to drżenie serca na widok przepaści.
Góry to też ludzie, z którymi mi się kojarzą. Mój brat, dzięki któremu je poznałam, gdy on student, a ja licealistka chodziliśmy z plecakami od schroniska do schroniska – mój plecak prawie pusty oczywiście, a jego dwukrotnie obładowany. Moja pierwsza Orla Perć i zachwyt starszym bratem.
To moi przyjaciele cała paczka z liceum kochający i niekochający wysiłku górskiego, ale nikt się nie poddał i przyjaźń w trudnych warunkach przetrwała 🙂
To moi przyjaciele, dzięki którym zdeptałam Alpy. To dzięki nim wdrapałam się w wiele pięknych miejsc z moim i ich dzieckiem.
To polskie góry małe i duże przedeptane z moim coraz to większym dzieckiem.
To góry tam i owam, małe i duże, skaliste i te rozczochrane od traw.
Jeśli nie zobaczę gór w ciągu roku to mi źle, jestem uzależniona i nie zamierzam się leczyć!
*** *** ***
G na innych blogach
moja też 🙂
Najpiękniejsze co przyroda nam dała to góry 🙂
Powtórzmy za poetą: „W górach jest wszystko co kocham …”
Jak to jest z tymi górami? Wychowałem się w Beskidach, w tym roku je opuściłem, długo mnie tam nie było, teraz zacząłem pracę w Krakowie i co? i nie mogę… muszę wracać – macie jakieś lekarstwo?
nie maaaa…ale podobnie jest z morzem – chodzi o przestrzeń chyba, jakąś wolność, czy co?
Wolność… chyba aż nadto ostatnio jej potrzebuję u siebie… pozdrawiam!! 🙂
A kto jej nie potrzebuje 😉
Ten kto ją znalazł 🙂
Ale wtedy trzeba uważać, wolność to podobno najtrudniejszy dar jaki człowiek dostał 😉