Opuszczamy Cacabelos i wyruszamy dalej. Mijamy Villafranca del Bierzo, w której znajduje się jedno z ważniejszych miejsc Camino – Brama przebaczenia (Puerta del Perdon). Przechodząc pod bramą można było w dawnych czasach w razie choroby zakończyć pielgrzymkę i otrzymać odpust.
Idziemy dalej na drogę przez góry. Śpimy w La Faba, w którym lądujemy właściwie bez jedzenia i jakoś nie bardzo mamy gdzie kupić nowe, a posiłki w barze już się skończyły, uciszamy więc granie kiszek resztkami zapasów i czekamy na następny dzień.
Alberga, w której śpimy jest ładna w środku, a na zewnątrz niekoniecznie, ale zmęczone zostajemy. Jest po prostu na wsi. O godzinie 20 przychodzą Polacy, ale nie ma już miejsc – następna alberga za 10 km. Brr, padłabym po drodze na trawie, nawet obok krowiego placka!
Wyruszamy przez niezwykłe O Cebreiro do Fonfrii. W sumie wspinamy się na wysokość 1395 m n.p.m.
O Cebreiro to obecnie miasteczko turystyczne, najstarsze w tym rejonie. Jeszcze zanim trafili na te tereny Rzymianie, osiedlili się na nich Celtowie, po których pozostały piękne okrągłe domy kryte strzechą nazywane „pallozas”. Po Celtach została tez w Hiszpanii ich muzyka, co mnie strasznie zaskoczyło – nie interesowałam się tym wcześniej.
W O Cebreiro musicie zwiedzić przepiękny preromański niewielki kościół, w którym w XIII wieku miał miejsce cud przemienienia Hostii i wina w Ciało i Krew. Nie chciałabym grzeszyć, ale nie chciałabym tego widzieć na własne oczy!
Tak czy inaczej Patena i Kielich z tamtego wydarzenia są wystawione w specjalnej gablocie i można się im przyjrzeć. Innymi słowy oglądacie Galicyjski Kielich Graala
W O Cebreiro wypijamy kawę i schodzimy do Fonfrii. W O Cebreiro nie ma sensu się zatrzymywać na noc, powiem Wam, że gdy się tak idzie i wpada w rytm drogi, to hotel jakoś w ogóle nie pasuje do człowieka 😉 chyba, że jakieś maleństwo wielkości większego domu…
W okolicach O Cebreiro wchodzimy na teren nowej prowincji o nazwie Galicja.
Tu trzeba pamiętać, że w niedzielę wszystkie sklepy będą zamknięte, tu tez okazuje się, o czym wkrótce się dowiemy, ze w albergach są piękne kuchnie i ani jednego garnka, żeby przygotować posiłek! Taki galicyjski psikus.
ZDJĘCIA WŁASNE ©
&
zdjęcie José Luis Filpo Cabana (Puerta del Perdón- Brama przebaczenia)
jak pięknie 🙂
Bardzo pięknie. to była myślę moja najpiękniejsza wyprawa, bo była też wyprawą z moją córką. Niezwykłe przeżycie, wszystkim polecam! Te zdjęcia są faktycznie też bardzo radosne i pełne słońca.
oby się zdarzyło 🙂