Przyglądałam się w trzech krajach budynkom gospodarczym na wsiach, w których trzymało się w dawnych czasach zapasy na zimę. Ziarno, nasiona, może produkty do domu. Przyszło mi na myśl, że gdyby odnieść sposób ochrony tychże budynków przeciwko gryzoniom, dajmy na to myszom, to założyć musiałabym, iż największe myszy są w Hiszpanii, mniejsze w Norwegii, a najmniejsze w Polsce. Sami popatrzcie na budynki gospodarcze i na jakich stoją wysokościach.

Norwegia
Pomyślałam również, zupełnie nielogicznie o młodych ludziach i śniegu, a to dzięki opowieści Kirsti z Norwegii. Gdybyśmy rozpisali zawody wykorzystania możliwości użytkowania śniegu, zwyciężyliby z pewnością studenci z akademika w Trondheim, którzy usypują kopiec śniegu sięgający drugiego piętra i wyjeżdżają na sankach wprost z okien. Polacy uplasowaliby się na miejscu drugim, na sanki chodzą z rzadka na pobliskie górki, ale nadal prowadzą walki na śnieżki, lepią bałwany i czasami można jeszcze znaleźć ślad „anioła” na ziemi pokrytej śniegiem. Natomiast, co tu dużo mówić Hiszpania zajęłaby miejsce ostatnie, gdyż z tego, co wiem już przy 10 cm opadzie śniegu potrafią tam z przerażenia zamknąć szkoły, no a co zrobić z tym białym puchem, mało kto wie…

Akademik w Trondheim

Bałwan leśny, produkcji własnej
Chociaż zaczyna mi się zdawać, że i my niedługo zapomnimy co się robi ze śniegiem…
ZDJĘCIA WŁASNE ©
Nie to, że tęsknię za zaspami za oknem, ale jednak tak jakoś dziwnie bez tego białego puchu za oknem…
Szczególnie na święta…
ciekawy temat 🙂
😉