„M” jak mapa
Wiadomo, że w podróży mapa jest bezwzględnie potrzebna. Trzeba popatrzeć, co, gdzie, jak, którędy.
Dobrze jest wiedzieć gdzie się jest i jak to miejsce położone jest w ogóle na mapie, jeśli jest dalej.
Moje ulubione mapy to te ze szlakami górskimi i zdobywanie gór najpierw palcem po nich, a potem w rzeczywistości. Mapy, które z czasem robiły się poprzecieranie, zużyte, ale coraz wspanialsze jak starzy przyjaciele, z którymi się przeszło niejedno. Lubiłam na nie popatrzeć od czasu do czasu i lubiłam ich wiotczejący z każdym rokiem papier.
Z czasem mapy wielkości prześcieradła zamieniły się w przewodniki z podzielonymi odcinkami na mniejsze części.
No i nastały czasy google maps, tym niemniej papieru nie da się zastąpić w pewnych okolicznościach przyrody…
***
„M” na innych blogach:
„M” – jak milion myśli
Prawdziwych, papierowych map nie da się zastąpić niczym. Przecież je można czytać niemalże jak książkę 🙂
Dokładnie! I wspominać z nimi można i marzyć…