Zamość zawsze był piękną perełką, ale teraz to jest po prostu renesansowa perła.
Odwiedziłam go tego lata po długiej przerwie i aż mi zaparło dech – całe mury obronne zostały odbudowane, kamienice odrestaurowane robi to niesamowite wrażenie. Dopiero teraz też widać, jakim był niezwykle pięknym miastem i jak trudnym do zdobycia. Zamość obronił się przed Kozakami i Szwedami, zdobyli go Rosjanie po klęsce Napoleona pod Moskwą, ale dopiero po 9 miesiącach oblegania miasta i to tylko, dlatego, że skończyło się jedzenie.
Podobno z Zamościa pochodzi pojęcie „szwedzki stół” – z czasów oblężenia twierdzy przez Szwedów, którzy chcąc wedrzeć się do środka użyli podstępu twierdząc, że po pożegnalnym posiłku Karola Gustawa z rezydentem miasta wycofają wojska. Jan Sobiepan Zamoyski przejrzawszy podstęp na obiad Karola Gustawa zaprosił, ale na stojąco przy zastawionych stołach, goście musieli trzymać talerze w rękach, co uniemożliwiło im walkę. Szwedzi nie zdobyli trzech miast polskich Gdańska, (o czym było tutaj), Częstochowy i właśnie Zamościa.
Nie wiem czy słyszeliście o pojęciu miasta idealnego – to miasto, o którym marzyli w czasach renesansu urbaniści i filozofowie – miasto podporządkowane czynnikom społecznym, gospodarczym i politycznym, miasto spełniające walory estetyczne, zaplanowane na planie idealnie symetrycznym i przykładem takiego właśnie miasta jest renesansowy Zamość.
Wszystko to powoduje, że wałęsanie się po starym mieście jest czystą przyjemnością, zwłaszcza, że przy okazji można wstąpić na interesujące wystawy, oraz do klatek niektórych kamienic, w których entuzjasta starej fotografii pan Adam Gąsianowski organizuje wystawy w kolorze sepii. Warto odnaleźć wszystkie miejsca oraz zajrzeć do Muzeum Fotografii przy ulicy Staszica, gdzie zgromadzone są prawdziwe cuda, o których pan Adam opowie Wam wiele ciekawych historii.
Nie umknie Waszej uwadze niesamowity ratusz o dwuskrzydłowych schodach stojący na Rynku Wielkim. Latem możecie wysłuchać hejnału z wieży, ale granego tylko na trzy strony świata – podobno założyciel miasta Jan Zamoyski nie lubił Krakowa, więc w tę stronę hejnału się nie trąbił! Inna legenda mówi, że nie o Kraków chodziło, a o trzy bramy prowadzące do miasta.
W Zamościu jest też synagoga, w której do niedawna mieściła się biblioteka, teraz w jej niezwykłym wnętrzu mieści się Multimedialne Muzeum Historii Żydów Zamościa i okolic.
Koniecznie trzeba wdrapać się po 122 schodach na wieżę dzwonnicy przy katedrze Zmartwychwstania Pańskiego, z której roztacza się przepiękny widok na miasto.
Jest tu mnóstwo kafejek i kawiarni, trzeba tylko uważać na rynku, bo może się okazać, że wciągną Was do zmiany warty i będziecie musieli po nim paradować z zabytkową bronią ku uciesze gawiedzi okolicznej i turystów. Mi trafiło się nawet usłyszeć radosny okrzyk „Ania, co ty tu robisz!” „Hm, pilnuję Zamościa!”.
ZDJĘCIA WŁASNE ©
Piękne miasto, byłem jakiś czas temu i nie mogłem wyjść z podziwu. Szkoda że nie wiedziałem, że można wyjść na dzwonnicę. Cudowne widoki muszą się z niej roztaczać.
Tak, ale niesamowite jest jak wspaniale zrobione są fortyfikacje i odrestaurowane kamienice z czym mieli wielki problem z powodu jakiegoś felerenego fungusa jedzącego mury
Uwielbiam cię czytać Aniu, zawsze się czegoś nowego nauczę, nie miałam pojęcia o tym szwedzkim stole. I zapragnełam pojechać do Zamościa
🙂 dziękuję i nawzajem 🙂 Zamość czeka i okolice piękne też!
Dokładnie, Dorotko 🙂 jakos nigdy Zamość nie był na mojej liście „do zwiedzenia”. Duży błąd 🙂
Piękne miasto, a to pilnowanie fajna sprawa:)
haha, z łapanki mnie wzięli