Kukurydziane wspominki

Dzisiaj przypadkiem wpadłam na pomysły Okrasy na kukurydzę i brzmiało to całkiem nieźle, zupa z kukurydzy z mlekiem kokosowym, porem, czosnkiem, kolendrą, imbirem, pieprzem, solą oczywiście, na koniec dolał octu piwnego, przetarł przez sito. Wyglądało super. Ugotował i rzekł: gdybyście się kiedyś znaleźli na polu kukurydzy, to można też coś zjeść.

I faktycznie kiedyś, dawno temu, w czasach studiów, gdy jeździliśmy stopem po Austrii, pojawił się nagle głód i złapał nas straszliwie za żołądki. Było to u podnóża wjazdu na słynną drogę na Grossglockner.  Jedzonko jakieś nudne, zimne  i w niewielkich ilościach pętało się po naszych plecakach ze smutkiem obijając się o kocher, a za plecami szumiało pole kukurydzy. Niewiele myśląc, zebraliśmy maleńkie kolby niedojrzałej kukurydzy i ugotowaliśmy zupę z serkiem topionym zamiast śmietany. Zupa wyszła całkiem smaczna i niezwykle pożywna. Od razu stopowanie poszło nam lepiej i pomimo gigantycznych plecaków złapaliśmy okazję na sam szczyt trasy.

Przepisu na zupę nie podaję, albowiem to, co smakuje głodnemu na świeżym powietrzu, niekoniecznie, a nawet zupełnie nie smakowałoby w normalnych domowych warunkach, ale taki jest właśnie urok włóczęgi!

Chciałam Wam zaprezentować filmik Okrasy przygotowującego smakołyki w polu kukurydzy, ale jedyne, co znalazłam to ten cudowny kawałek.

No cóż i nas mogło to spotkać z naszym kocherkiem na polu kukurydzy, hehe. Z jedną różnicą, my panie z telewizji nie byliśmy 😉

Reklama

6 uwag do wpisu “Kukurydziane wspominki

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s