Nie wiem jak to się stało, że nigdy nie trafiłam w to miejsce, a dopiero w momencie kiedy czeka je wyprowadzka, a może zniknięcie. Dotarłam na dodatek w nocy – bo w listopadzie noc jest wcześnie i natychmiast mnie zatkało, to znaczy najpierw zaparowało mi okulary, a potem zatkało. Nie mogłam wydobyć z siebie głosu, może dlatego, że byłam sama i nie miałam do kogo. Do artystów zaś nie śmiałam, bo też co miałam powiedzieć…
Po prostu poszwędałam się z telefonem – więc przepraszam Was za jakość zdjęć…
WL4 to wspaniała przestrzeń sztuki, w której się działo, szkoda, że znika, ale może pojawi się znowu, a ja będę bardziej czujna…
Smutne, że takie miejsca znikają z mapy 🙁.
Bardzo, to są miejsca, które powinny istnieć w każdej przestrzeni miejskiej!!!!