Kulinarny Festiwal Filmowy Transatlantyk w Łodzi

 

 

Łódź to bardzo ciekawe miasto, chociaż przyznaję, że jest miastem o wielu obliczach. Powstało szybko i z wielkim rozmachem, aby równie szybko podupaść. Po wojnie Łódź zaniedbana przez władze zaczęła popadać w ruinę. Na szczęście doczekała się czasów, gdy ze smakiem i powoli krok po kroku jest odnawiana i to ponownie z rozmachem, czego znamienitym przykładem jest centrum Manufaktura. W Łodzi znajdziecie przepiękne kamienice i cudowne pofabryczne lofty, oraz miejsca zniszczone i wołające o pomstę do nieba.

Znacie zapewne film Andrzeja Wajdy „Ziemia obiecana” podziwiany między innymi za scenografię – to właśnie to miasto.

Siłą Łodzi jest film i wszystko co z nim związane począwszy od Łódzkiej Szkoły Filmowej skończywszy chociażby na moim ulubionym hotelu Stare Kino 😉 Łódź to z pewnością miasto kultury, ale i jak to powiedział pewien młody człowiek „miasto wojny”, mając na myśli walki między pseudokibicami i nie tylko…

Tym razem do łodzi przyciągnął mnie niezwykły Festiwal Filmów Kulinarnych – niezwykły bo łączący ze sobą film dokumentalny o kuchniach świata z kolacją konkretnym filmem inspirowaną.

Mi trafił się film” W poszukiwaniu izraelskiej kuchni” w reżyserii Rogera Sherman’a z niezwykłą kolacją „W stylu aszkenazyjskim” stworzoną przez gdyńskiego szefa kuchni Marcina Popielarza. Samo miejsce kolacji sala EC1 jest również warte odwiedzenia – jest to jedna ze wspomnianych już pofabrycznych przestrzeni adaptowanych na cele kulturalne.

Film był niezwykle interesujący, ze względu na specyfikę kraju. Pokazywał regiony nieomalże z każdego zakątka kraju. Poruszał problemy kulturowe i polityczne. Kolacja była cudowna – zachwycił mnie w szczególności hummus z kiszonego grochu podany w karczochu, bergamotka z kolendrą, która dostała dodatkowe brawa, gdyż już po pierwszym kęsie miało się ochotę uściskać z wdzięczności szefa kuchni, za niebiański smak deseru! Zaskoczyła mnie dorada zawinięta w wodorosty z papryką i octem z galilejskiego wina. Zaciekawiło mnie polskie wino Pinot Noir ze Srebrnej Góry spod Krakowa o frapującym nieco przydymionym bukiecie…

hummus podany w karczochach

Po kilku dniach spotkałam w pociągu mieszkańca Łodzi, który nakreślił mi krótko specyfikę miejsc i dzielnic  Łodzi oraz ulic, na które nocą lepiej nie zaglądać. Zdumionej opowiedział jak trudno dostać się do domu środkami miejskiej komunikacji po godzinie 21, a przecież żadna to późna godzina.

Festiwal mnie zachwycił i rozochocił, zaczęłam zazdrościć Łodzianom następnych i zastanawiać się, czy nie mogłoby być takiego w Gdyni. I wtedy przyszła mi do głowy taka myśl – czy 200 zł to jest cena, którą ochoczo wysupłałabym na wydarzenie. Oj warto! Ale 3 kolacje to 600 zl no więc kto jest odbiorcą festiwalu w Łodzi? Zasmuciłam się szczerze zastanawiając się nad równościami i nierównościami społecznymi i jeszcze raz westchnęłam radośnie, na myśl, że wydarzenie udało mi się wygrać w konkursie na temat kuchni Izraela, która co tu dużo mówić sięga po tradycje palestyńskie i może to kiedyś właśnie kuchnia połączy te dwa kraje o czym marzył jeden z bohaterów filmu „W poszukiwaniu izraelskiej kuchni”, chociaż przyznał, że nie zdarzy się to w przeciągu najbliższych 10 lat.

EC1 okazało się być oddalone od Łodzi Fabrycznej o 5 minut – dzięki czemu nie zginęłam na jednej z łódzkich wojen 😉

Reklama

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s