Islandia – część pierwsza – Islandia południowa i wschodnia

Rezerwat Reykjanes

Opuszczamy Keflavik drogą numer 1 w kierunku Reykjaviku, aby zjechać z niej na drogę 42 w kierunku rezerwatu Reykjanes chroniącego formacje law tektonicznych i stanowiska geotermalne. Znajduje się tutaj niezwykle malownicze jezioro Kleifarvatn z czarną plażą – czarne plaże w pewnym momencie zaczynają wydawać się nam normalne, więc gdy zobaczymy w końcu jasną, czy wręcz żółtą na fiordach zachodnich będziemy nieco zdziwieni.

Po minięciu jeziora i pierwszych bulgoczących stawów dojeżdżamy do Seltun formacji skalnej z gorącymi źródłami wyciekającymi z żółtych skał o zapachu siarki.

Sejlandsfoss

Wodospad, którego nie sposób przeoczyć i żal nie zobaczyć – nie jest może duży, ale możecie przejść go dookoła. Znalezienie się „po drugiej stronie” jest niesamowitym przeżyciem. Jest tu sporo turystów, ale w Islandii turyści są tak oszołomieni, że chodzą po cichutku i cały czas mówią „o jaa” i mają taki charakterystyczny zaciesz na twarzy, że naprawdę miło się razem zwiedza!

Wodospad stworzyła rzeka Seljandsa spływająca z wrzosowisk Doliną Trollowej – legenda głosi, że Pani Troll, chciała pewnego razu przejść przez dolinę, jednak wypłoszyły ją dzwony dochodzące z kościoła, więc uciekła, jednak nazwa po niej pozostała.

Trolle nie są zbyt fajne, w przeciwieństwie do niezwykle pomocnych i sympatycznych Elfów, których na Islandii jest ciągle sporo…

Reynir i Myrdal

W okolicach miasteczka Vik znajduje się słynna czarna plaża Reynir i Myrda. Jest to faktycznie wyjątkowe miejsce widokowe – można wjechać na wielkie 120 metrowe i piękne klify niewielkiego półwyspu Dyrholaey, który podobno powstał z niewielkiej wyspy po wybuchu wulkanu – tutaj i przy czarnej plaży zobaczycie przepiękne słupy skalne, które są właśnie tworzone w wyniku wysokich temperatur. Jest tutaj też piękny łuk, pod którym podobno nawet przeleciał samolotem jakiś śmiałek, lub wariat – zależnie od interpretacji 😉 No i na klifach siedzą prześmieszne maskonury, o pomarańczowych dziobach, grubych brzuszkach i pomarańczowych pokracznych płetwach, a prześmieszny widok ich lotu z pewnością pozostanie na lata w pamięci. Jeszcze nie widziałam, żeby ptak tej wielkości tak szybko machał skrzydłami, no i żeby jakikolwiek ptak latał z kilkoma rybami w dziobie!

Na klifie stoi dość ładna latarnia morska z 1927 roku.

Klify od maja do 25 czerwca są zamknięte – wtedy ptaki maja okres lęgowy i nie wolno im przeszkadzać.

W miasteczku Reynir zobaczyć możecie ładny kościół i cmentarzyk. Z kościołem wiąże się legenda o chłopie i tajemniczym nieznajomym, który być może był jakimś wrednym trollem, ponieważ za zbudowanie kościoła chciał zabrać wieśniakowi jego 6 letniego synka. Warunkiem zatrzymania dziecka przez ojca, było podanie imienia nieznajomego cieśli. Na szczęście bogobojny chłop wyśnił imię nieznajomego i ten z wrażenia zniknął pozostawiając dziecko ojcu. W tej opowieści najbardziej dziwi mnie, dlaczego w ogóle chłop przystał na tak niebezpieczny układ…

Rezerwat Skalftafell

Rezerwat Skalftafell leży nieopodal drogi numer 1 i Parku Narodowego Vatnajokull. Warto tutaj skręcić i wybrać się na dwie krótkie wycieczki piesze. Jedna wiedzie pod lodowiec Skalftafelsjokull, gdzie możecie podziwiać niezwykle surowe krajobrazy i spływający lodowiec – jeden z jęzorów Vatnajokull. Jest tutaj też maleńkie jezioro, do którego wpadają odłamane z lodowca lodowe bryły.

Druga wycieczka prowadzi pod przepiękny wodospad Skalftafell spadający z bazaltowych słupów skalnych, które podobno były inspiracją dla architekta projektującego słynny kościół Hallgrimskirkja z Reykjaviku.

Jezioro Jökulsarlon i diamentowa plaża

To miejsce nie może nie zachwycić. W jeziorze Jökulsarlon pływają dziesiątki brył lodowcowych w kolorach bieli, czerni i błękitu poszukując drogi do rzeki spływającej za chwilę do oceanu. To właśnie pod drugiej stronie mostu i drogi znajduje się diamentowa plaża, na której czarnym piasku leżą bryły lodu, jedne białe, inne błękitne, a niektóre idealnie przezroczyste. Plaża jest piękna nawet w najgorszą pogodę, która nam się trafiła – nawet nie czułam zimna i momentu, kiedy moja żółta peleryna dokonała żywota zamieniając się w żółty kawałek folii.

 

 

Miasteczko Djupivogur

To już ostatni etap naszej wschodniej Islandii, którą żegnamy w pięknym, chociaż malusieńkim miasteczku Djupivogur. Staliśmy się jakby ofiarami „fotomistyfikacji” z przewodnika, na której miasteczko wyglądało na całkiem duże.  W nocy, gdy do niego zajechaliśmy, wydawało się nam, że zabłądziliśmy, na szczęście natrafiliśmy na słynną islandzką rzeźbę Eggin i Gleðivik jednego z najbardziej poważanych islandzkich artystów Sigurður Guðmundsson’a. Jest to aleja 34 jaj – bo tyle ptaków zasiedla fiordy wschodnie ustawiona na łuku drogi wiodącej do portu. Po zadziwionym stwierdzeniu, „ale jaja” udaliśmy się na poszukiwanie całkiem miłego noclegu, a rano przy świetle słońca podkręcającym kolory zachwyciliśmy się urokiem maleńkiej miejscowości i jej urokliwego, choć zniszczonego obecnie Kościoła Elfów.

Kierunek północ, czyli cdn.

 

Ale, że co przeszkadzamy Wam?

ZDJĘCIA WŁASNE

 

Reklama

10 uwag do wpisu “Islandia – część pierwsza – Islandia południowa i wschodnia

  1. Pingback: Islandia – część druga – Islandia północna | FABRYKA CZASU ULOTNA

  2. Pingback: Reykjavik i Złoty Krąg | FABRYKA CZASU ULOTNA

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s