Żuławy to bardzo ciekawy rejon Polski o wielokulturowej historii. To tereny, które zamieszkiwali Krzyżacy, które należały do Prus, pojawili się tutaj Holendrzy wyznania menonickiego, oczywiście Polacy i po wojnie polscy przesiedleńcy między innymi z Wołynia i Wileńszczyzny.
Zajmują nizinny obszar w delcie Wisły otoczony wysoczyznami morenowymi, przez Żuławy Gdańskie płynie między innymi Motława, która niebawem znajdzie się w samym centrum Gdańska.
Wiemy wszyscy ze szkoły, że Żuławy to obszar depresyjny pełen płynących rzek, a więc od razu nasuwa nam się w dorosłym wieku myśl o powodziach – to właśnie z ich powodu na ziemiach tych pojawili się w opustoszałych domach po powodziach, szukający dla siebie miejsca znawcy melioracji z Holandii – menonici. Odegrali oni poważną rolę w odbudowie systemu melioracyjnego tych terenów, a co za tym idzie wnieśli znaczący wkład w kształtowanie krajobrazu Żuław.
No, ale wracajmy do wyprawy.
Naszą wyprawę rozpoczęliśmy od Wiśliny wsi pamiętającej XII wiek i Króla Władysława Łokietka, który tę i pozostałe omówione tutaj wsie nadawał najróżniejszym kasztelanom i podkomorzym.
W Wiślinie znaleźliśmy piękną drewnianą dzwonnicę przycmentarną – zabytek z XVIII wieku, pozostałość po menonitach. Cmentarz obecnie tu znajdujący się jest katolicki, tylko gdzieś między grobami pozostał pomnik świadek dawnych czasów…
Wiślina graniczy z wsią Mokry Dwór, do której jechaliśmy w celu obejrzenia jedynego w Europie święta tulipanów. Ale skąd tulipany w żółtej krainie kwitnącego rzepaku i uwijających się pszczół produkujących właśnie biały, pyszny miód rzepakowy! No właśnie, bardzo zdziwiona zapytałam o to panią przed wejściem na platformę widokową – otóż Sołtys hoduje tulipany na cebulki, a maj jest czasem ścinania tulipanów – czyż nie jest to świetny pretekst do spotkania się okolicznych mieszkańców i miłej zabawy? Gość, z najdalszej miejscowości jechał tutaj ponad 1300 km.
Po obejrzeniu obrazu z tulipanów i jarmarku w Mokrym Dworze powędrowaliśmy na piknik z naszym koszem pełnym pyszności do Wiśliny, a potem wyruszyliśmy dalej na poszukiwanie pięknych krajobrazów i domów podcieniowych, jednych z najciekawszych zabytków na tych terenach.
W niedalekich Miłocinach przyjrzeliśmy się jednemu z domów, który nie tylko interesujący jest z zewnątrz, ale i wewnątrz. Bo nie wiem czy wiecie, ale domy te tzw. domy Sąsiadów – najbogatszych mieszkańców wsi, mają wewnątrz wielki hol, z którego na dole wchodziło się do pomieszczeń bądź to mieszkalnych, bądź kuchni, czy pokoju nadzorcy. To w tym holu odbywały się wszelkie reprezentacyjne imprezy i spotkania. Taki styl budowy wynikał prawdopodobnie z praw narzucanych Żuławiakom przez Gdańsk, któremu podlegali w tamtych czasach, a jednym z nich była wielkość powierzchni mieszkalnej – niewielka -hol, który był częścią niemieszkalną był, więc pewnym ominięciem prawa. Z holu wchodziło się na górną kondygnację, na ganki, z których można było przejść do następnych pomieszczeń mieszkalnych.
W Miłocinie dodatkowo koło domu znajduje się lapidarium z pozostałościami tablic, steli i kamieni cmentarnych między innymi upamiętniających poległych w okolicy w czasie I wojny światowej żołnierzy niemieckich.
No i prawie na koniec naszej wędrówki na deser można by rzec dotarliśmy do miejscowości Trutnowy. Tutaj znajduje się przepiękny gotycki ceglany kościół pod wezwaniem św. Apostołów Piotra i Pawła.
Ciekawostką jest znajdujący się na murze zewnętrznym kościoła, na wysokości 1,5 m znak wskazujący poziom wód powodziowych w XIX wieku, kiedy w wyniku przerwania okolicznych wałów w ciągu 4 godzin woda zalała wieś do tej właśnie wysokości. Jeszcze tego samego dnia, wieczorem fala powodziowa dotarła do centrum Gdańska.
Po przeciwnej stronie ulicy możemy zobaczyć piękną barokową plebanię.
W kościele akurat odbywał się ślub mogliśmy, więc poobserwować troszkę zwyczaje ślubne, a w szczególności przejście pary młodej wzdłuż drogi ciągnącej się przez całą miejscowość i odbieranie życzeń od jej mieszkańców często śmiesznie poubieranych.
My tą samą drogą doszliśmy do skrzyżowania z kapliczką, a za nią do pięknego wyremontowanego domu podcieniowego z XVIII wieku, który udało nam się zwiedzić dzięki życzliwości właścicielki pani Elżbiety Skirmuntt-Kufel, która opowiedziała nam wiele ciekawych historii.
Zobaczyliśmy wnętrze domu, weszliśmy do pokoju „Sąsiadów” pięknie urządzonego z niezwykłą szafą wnękową, której jedne drzwi służą do wchodzenia do pokoju, a drugie są prawdziwą szafą. Wisi tu na ścianie stare zdjęcie „Żuławian”, które znalezione zostało pod świętym obrazem, a włożone tam pewnie zostało przez rodzinę dla ochrony jej przed złymi zdarzeniami wojny. W rogu stoi przepiękny zegar drewniany z malowanym wiejskim motywem,
Na ścianach wiszą interesujące obrazy Daniela Kufel.
Po wejściu krętymi drewnianymi schodami na ganek nad holem w jednym z pokoi mogliśmy obejrzeć makietę wiosek żuławskich, zrobioną przez pana Daniela Kufel, a na niej domy „Sąsiadów”, czyli podcieniowe, „Zagrodników”, czyli te zwyczajne, a czy były tam domy „Komorników” najbiedniejszych mieszkańców wioski, to nie wiem, z pewnością były wiatraki i kościoły, drogi i pola.
Bardzo ciekawe były to odwiedziny.
Po wyjściu doszliśmy na koniec wsi, aby obejrzeć inny dom mieszkalny z XIX wieku, choć nie podcieniowy to równie piękny, troszkę jakby z obrazu Chagall’a, niestety nie jest on tak pięknie wyremontowany jak dom państwa Kufel.
W tej części wsi znajdziecie również inne zabytkowe domy z czerwonej cegły i zabytkową olbrzymią murowaną stodołę.
No i pora wracać – wracamy przez Wocławy, żeby na zakończenie naszej wycieczki obejrzeć ruiny gotyckiego kościoła poewangelickiego.
Więcej informacji:
https://kochamyzulawy.wordpress.com/tag/kochamy-zulawy/
oraz FaceBook – „Kochamy Żuławy”
© ZDJĘCIA WŁASNE.
Fantastyczna wyprawa! Byłam w Gdańsku, ale Żuław jako takich nigdy nie widziałam. Robisz mi smaka. 🙂
koniecznie do podreptania, a teraz jest pięknie bo kwitną żółte pola rzepaku 🙂
Jestem zachwycona i zauroczona. Piękne zdjęcia i dużo informacji.. słabo znam Żuławy, właściwie tylko wątek o menonitach był mi znany, ale zupełnie nie miałam pojęcia, że taka ciekawa architektura charakteryzuje Żuławy.
dużo fajnych klimatów, a domy podcieniowe są przepiękne po prostu!
jeszcze wyruszę na dalsze polowania na przykład wiatraków, których zostało niestety niewiele…
Jestem pod wrażeniem!
Bardzo się cieszę, że spodobały CI się moje sugestie i wycieczka przypadła Ci do gustu 🙂 Koniecznie wpadaj częściej na Żuławy! 😀
Nie wiem czy wiesz, ale Stowarzyszenie „Kochamy Żuławy” organizuje spacery i wycieczki po regionie 🙂 Może uda się na jakiejś spotkać? 🙂
o jak miło widzieć 🙂 wycieczka była super, a sugestie szalenie przydatne 🙂
Z przyjemnością kiedyś przyłączę się do Waszej wyprawy 🙂
Dziękuję! W takim razie do zobaczenia 🙂
🙂
Bardzo ciekawe i piękne miejsca, zupełnie mi nieznane – czyli kolejny punkt do dopisania do mojej listy 🙂
o tak! 🙂
bardzo piękne Żuławy .. koniecznie muszę poznać
świetna notka Aniu
Żuławy są zaczarowane z wielu powodów i myślę, że mało znane, to świetne miejsce na wycieczki rowerowe!
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Pingback: Żuławy rowerowo | fabryka czasu ulotna
Pingback: Jednodniowa wycieczka na Mierzeję Wiślaną przez Żuławy | fabryka czasu ulotna