„Wesołe kumoszki z Windsoru” Shakespeare’a  w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku

To przedstawienie to po prostu tak zwane zadanie obowiązkowe.

Merry_Wives_of_Windsor

Dzisiaj było wyjątkowo, bo w 380 rocznicę otwarcia szkoły fechtunku w miejscu teatru, no i w premierowe przedstawienie – więc mnie nakarmili i upoili. Nie wiem czy dach otworzony został po raz pierwszy czy drugi lub trzeci, ale było super – poza tym, że zrobił się jakiś kosmiczny przeciąg – ale nic dziwnego wiało z niebios. Nie przypominam sobie takiego wiatru w teatrze Globe w Londynie, ale cóż począć – może inny klimat!

To jedyna sztuka Shakespeare’a osadzona w jego czasach i w jego realiach – możecie się, więc przyjrzeć epoce. Śmiać będziecie się prawie non stop. Gra, stroje, scenografia, nastrój i wszystko jest tak wspaniałe, że trudno to opisać – po prostu trzeba zobaczyć! Polecam stanie przed sceną, bo chociaż trzy godziny to warto. Poczujecie się doskonale, jak na teatr szekspirowski przystało!

Tłumaczenie musi być Stanisława Barańczaka sądząc po rubaszności i zabawie tekstem.

Wspaniały wieczór czeka na was na wyciągnięcie ręki – biegnijcie póki grają, przegapić taką ucztę teatralną byłoby grzechem!

Ja z pewnością sięgnę również po lekturę Shakespeare’a w tłumaczeniu Stanisława Barańczaka…

spotkanie po

spotkanie po

I zdjęcia ze strony teatru http://www.teatrszekspirowski.pl/

 

 

 

Reklama

5 uwag do wpisu “„Wesołe kumoszki z Windsoru” Shakespeare’a  w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku

  1. Kiedyś oglądałam wywiad z angielskim reżyserem teatralnym, który nie pamiętam z jakiego powodu znalazł się w Polsce, ale zazdrościł nam, że mamy tylu Szekspirów, ile jest przekładów. Z jego – reżyserskiej – perspektywy taki wybór pozwala na wiele różnych inscenizacji, interpretacji. Żałował, że jest skazany na renesansowy język oryginału.

    • Coś w tym jest, myślałam nawet o tym w czasie przedstawienia – z drugiej strony może to ciekawe, że tekst nie jest zmieniany – taka ochrona dzieła. W czasie przedstawienia leciały napisy w j.ang. w staroangielskim oczywiście 🙂 Z dugiej strony można popracować nad interpretacją ze staroangielskim tekstem – czego fajnym przykładem jest co prawda film, ale jednak – moja ulubiona wersja „Romea i Julii” z Di Caprio, Baza Luhrmann’a

      • Ten film to było coś, dzieki niemu przeczytałam większość sztuk Szekspira. Najgorsza inscenizacja „Romea i Julii” miała miejsce w Teatrze Śląskim – z niewiadomych powodów grali to przez wiele sezonów przy pustej widowni… Koszmar!

      • Nie mam pojęcia. Widziałam ten spektakl w pierwszej i bodajże w trzeciej obsadzie. Nie z masochizmu, tylko liczbę obejrzanych przedstawień w ramach zajęć z teatru na studiach trzeba było mieć odpowiednią 😉

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s