„D” jak droga.
Jak to śpiewał Stachura „Wędrówką jedną życie jest człowieka; Idzie wciąż, Dalej wciąż, Dokąd? Skąd? Dokąd? Skąd?…” A skoro wędrówką to potrzebna jest droga.
Drogi wszelkiego rodzaju uwielbiam. Drogi leśne, górskie, łąkowe, te umykające za oknem zwłaszcza tylnym autobusu, te zmieniające się przed przednią szybą samochodu, tory rozgałęziające się w różne strony świata, tor wodny za płynącym statkiem, uliczki w miastach i tak dalej i tak dalej. Droga kusi i zaprasza.
Pod nogami chrzęści, stuka, szeleści powtarzając chodź, chodź.Na drodze mogą tańczyć liście, mogą się liście gromadzić, może być śnieg, mogą być ślady kół, ślady stóp, ślady zwierząt lub wielkie krowie placki.
Najciekawszą częścią drogi jest zakręt. Jeśli chodzi o zakręt to jestem od niego uzależniona, nie mogę się opanować, żeby do niego nie dojść i nie zajrzeć, co jest dalej! Dlatego czasami trudno skończyć mi iść. Na razie najdłużej szłam 600 km z Burgos do Fisterry przez Camino de Santiago.
Fajnie się szło!
*** *** ***
„D” na innych blogach:
Pingback: Subiektywny alfabet kobiety w podróży - D - nie tylko miejsca
ulotna, ale we wspomnieniach wraca 🙂
o to właśnie chodzi, żeby nie uleciała 🙂
po drodze pod niebem przed siebie… 🙂