Kontynuuję moje rozpoznawanie miejskiego terenu wodnego i tym razem popłynęłam Motławą i Martwą Wisłą do Sobieszewa przyglądając się nabrzeżom z pozycji prawie, że żaby.
Przygotowania i pierwsze cuda:
Podobało mi się muszę przyznać, widziałam czasami rzeczy piękne, czasami zdumiewające, a czasami po prostu przemysłowe, gdyż część trasy wiedzie przez tereny portowe.
Na jednej z niewielkich plaż można wskoczyć do wody, zwłaszcza, gdy powietrze ma temperaturę 35 stopni.
W Sobieszewie można wyskoczyć dla odmiany na kawę mrożoną.
Dopływając do Sobieszewa nie byle jaka gratka – można popatrzeć z dołu na słynny w naszej okolicy most pontonowy, a nawet pod nim przepłynąć!
Dobrze od czasu do czasu włożyć do zimnej wody zamiast wioseł stopy, to wielka przyjemność.
Tak czy inaczej stwierdzam wszem i wobec, że miejskie pływanie sprawia również przyjemność.
Zatem za jakiś czas wybiorę się w nowy zakątek Gdańska…
O tym jak się zabrać za pływanie po Gdańsku tutaj.
ZDJĘCIA WŁASNE ©
Ale fajnie:) Nigdy nie pływałam kajakiem, więc jeszcze takie atrakcje przede mną…
Tak! Ja najbardziej lubię kajakiem po szuwarach i rzekach, ale takie poprzyglądanie się znajomemu miastu z innej perspektywy jest bardzo fajne. W szczególności cudnie się pływa przy starym mieście