Pomyślałam sobie, że smacznie byłoby poznać miejsca w Trójmieście prowadzone przez ludzi z innych krajów. Nie wiem czy wytrwam w swym nowym zwiedzaniu, ale kto wie, w końcu to całkiem apetyczny pomysł!
Pierwsze miejsce, w jakim się znajdziemy było na Władysława IV 23/30 w Gdyni, a obecnie jest na Świętego Ducha 115/117 w Gdańsku i jest to maleńka kawiarenka Monsieur Armand. W kawiarence możecie zakupić niezwykłe, wręcz bajeczne makaroniki, czyli kruche ciasteczka z mąki migdałowej, cukru i białka jaj, które połączone są niebiańskim nadzieniem „ganache”, czyli ciemną, mleczną lub białą czekoladą „Valhrona” i dodatkami takimi jak musy owocowe, masy orzechowe, egzotyczne przyprawy. Wszystkie smaki są naturalne i najwyższej jakości. Kolory makaroników zaś przypominają paletę malarza impresjonisty.
Monsieur Armand przyjechał do Polski w odwiedziny do swojego kuzyna, który ożenił się z Polką i będąc w Polsce na wakacjach po prostu go zaprosili. Zakochał się w Polsce, polskich lasach i górach i został. Do mieszkania spodobała mu się Gdynia i jej mnóstwo zieleni oraz bliskość morza.
Armand mówi, że cieszy go fakt, że może zaproponować Polakom smaki Francji.
Makaroniki nie są tanie, ale ich produkcja jest niezwykle trudna i żmudna, a składniki są również nie najtańsze. Część ciasteczek kruszy się w czasie ich robienia i nie nadaje się do sprzedaży – ja bym tam mogła być odbiorcą okruszków…
O pochodzenie makaroników spierają się Włosi i Francuzi, jednak te kolorowe z kremem miedzy dwiema połówkami kruchego ciasteczka z pewnością pochodzą z Francji.
Monsieur Armand pochodzi z małego miasteczka niedaleko Lyon ‘u. Uwielbia gotować, smakować i tworzyć pyszne małe dzieła. Można u niego również zakupić kremy karmelowe własnej roboty. Po Polsku na razie zbyt wiele nie mówi, a jeśli to z francuskim akcentem. Dlatego, gdy się zawahacie, który krem wybrać zachęci Was do popróbowania słowami „degustacjá” z akcentem na ostatnia sylabę.
Mówi, że z polskich dań lubi żurek i oczywiście pierogi. Zapytany o Polaków stwierdził, że w szczególności wyróżnia nas patriotyzm. Podobno jesteśmy mili i pomocni.
Jego cukierenka i makaroniki trochę kojarzą mi się z filmami „Czekolada”, czy „Przepis na miłość”, w których pozytywnie zakręcone bohaterki produkują przesmaczne czekoladki.
Warto jest zajrzeć w to miejsce co jakiś czas i spróbować, chociaż dwa makaroniki! Mój ostatni był dyniowy z nutą kardamonu. Połączenie ciemnych nocy i pomarańczowego miąższu soczystej dyni. Niebo w ustach. Tylko, dlaczego tak szybko przeminęło!
Wszystkie zdjęcia ze strony na Monsieur Armand na FB. Wbrew pozorom nie jest to wpis sponsorowany 🙂
Hm, a tutaj krok po kroku gdybyście chcieli zrobić sami, ja tam osobiście rezygnuję ;-P
Kocham takie miejsca, zwłaszcza z makaronikami 😊
Ja też!
Pan Armand może się mnie spodziewać 🙂 Dziękuję za ten cynk!
Haha, myślę, że się ucieszy 🙂
No, zachęciłaś mnie! 🙂 Do Gdyni mam jakieś 700km, ale jak będę tam chociaż przejazdem, to z chęcią wstąpię 🙂
Jakbyś wyszła dzisiaj z domu, to za jakiś miesiąc byłabyś już na makaronikach 😀 Zapraszam do Gdyni 🙂
Miesiąc wędrówki? To już tak nie zachęca 😉 😛
Haha, wiem co mówię – przeszłam z buta 600 km ;-P
Wow! To imponujące! :O
z Burgos do Santiago de Compostela – polecam! https://fabrykaczasuulotna.com/category/santiago-de-compostela/
Och, to muszę nadrobić zaległości w czytaniu Twojego bloga 😉
🙂
I ja też z chęcią tam zajrzę 🙂 Przy najbliższej okazji, oczywiście.. 🙂
Chyba muszę pójść do Monsieur Armand po makaroniki 😉
pyszny jest ten wpis w Warszawie można je zjeść w Batida … i jeszcze migdałowe języczki i deser romantica… już się rozpłynęłam :)))
mmm, pyszne pyszności, jeszcze żeby cenę zmienili 😉
Zmierzę się z przepisem. Dam znać, jak żyjemy, makaroniki i cukiernik.
Pełen podziw!!!
zaczynam..