Nie wiem gdzie, ale usłyszałam, że nadchodzi mróz i śniegi. Ucieszona tym faktem na popołudniowym spacerze już czułam nadchodzącą zmianę pogody, wyraźnie szczypały mnie policzki z zimna, a zapach powietrza wskazywał nadchodzące mrozy. Zaczepiałam sąsiadów opowiadając im o tym jak to wreszcie nadchodzi zima, a ich zadziwienie zupełnie nie zbiło mnie z pantałyku.
Po powrocie do ciepłego mieszkania zadowolona zrobiłam sobie gorącą herbatę i zasiadłam wygodnie z książką. Ku mojej radości szczeniak zmęczony spacerem nie szarpał moich rękawów i nie łapał mnie za nos, tylko zasnął.
Nagle zadzwonił telefon i usłyszałam „pada” zachwycona wyjrzałam za okno popatrzeć na śnieg i zobaczyłam następną zimową ulewę.
Niech to gęś kopnie!
Swoją drogą gęsi ciągle latają nad moim domem – może nie mogą się zdecydować – „odlecieć, czy wrócić?”
Póki co nie pozostaje mi nic innego tylko powspominać, jak może wyglądać Zatoka Pucka w styczniu…
Nienormalny styczeń. I jak tu nie marudzić, że „kiedyś, to były zimy..”? 😉
Dokładnie! Ciągle zielona trawa, a w niej stokrotki. Mam ciągle rozmaryn w donicy na zewnątrz!!!!
Ziemia chce odpocząć i nie może…. 😦
Tak to wygląda…